Płocki Klub Fantastyki Elgalh'ai

Dragon_Warrior

Tak mnie naszło ostatnio, żeby nadrobić zaległości i zabrałem się za animacje 3d zwaną Clone Wars...
Najpierw pare odcinków na /kreskowki.fani.pl/ potem (na skutek awarii strony wyleciały z niej wszystkie odcinki - ale może to i dobrze o czym dalej) zadobyłem 'pełnometrażowego' pilota po angielsku i w sumie oceniam całość nawet pozytywnie.

Klimat gdzieś pomiędzy nowymi epizodami a lekko moralizatorskimi historyjkami familijnymi nie jest taki zły. Nie uważam, żeby Gwiezdne Wojny kiedykolwiek miały w założeniu bycie kinem głębokim i ambitnym... Przyjemnym i symbolicznym, jak najbardziej, a do tego moim zdaniem nie trzeba ton sztucznego Mhroku i jakiś strasznie zawiłych historii...

Całość jest co prawda mocno wyrwana z kontekstu i nie nawiązuje raczej do epizodów 2 i 3 między którymi sę znajduje ale to nadal działa bardziej na korzyść niż niekorzyść...
W fragmentach i streszczeniach powieści kanonicznych z którymi sie stykałem autoryz mieli maniakalną potrzebę zabicia kogoś kogo znaliśmy z epizodów, lub też zabicia kogoś z ich rodzin/przyjaciół/etc. Tudzież innego silnego oddziaływania i próby odbicia się w pierwotnych epizodach ... tutaj mamy lekkie wyrwane z kontekstu historyjki i tyle ...

Głównym motywem póki co (pilot i może 3-4 odcinki) jest wątek Anakina i jego padawanki (tak tak też pierwsze słyszę ale konwencja jest zachowana a kanon i tak mnie nie uinteresuje) Ashoki. Swoją drogą Lolitka taka że każdemu staremu dziadowi powinna się spodobać Razz

Normalnie wypisz wymaluj Czerwony Kapurek z 'prawdziwej historii' Wink

W każdym razie jej relacje z Anankinem ogląda się bardzo przyjemnie, ba drastycnzie przyjemniej niż smętne pseudoromantyczne spojrzenia z krekówkowych wojen klonów jakie sobie 'Ami' z 'Anim' rzucali. W tym przypadku Anakin jest bardziej naturalny jako chłopak którego dzieciństwem było najpierw niewolnictwo a potem treningi na Jedi... Relacje typu 'młodsza siostra' są dużo ciekawsze niż absurdalna miłość miedzy Anakinem a Padme... Do tego jak na to głebiej spojrzeć to wydaje się logiczne, że Rada Jedi postanowiła podesłać panu SkyGuy jakąś młódkę, żeby przestał się za królową Naboo oglądać. Młoda i ambitna padawanka nie powinna się w końcu dać uwieść...

Co by tu jezcze bo po prawdzie dużo nie oglądałem i nie chce, spoilerować (ani żeby ktoś mi spoilerował - oczywiście mowa o jakiś istotnych kwestiach a nie takich, że Obi Wan przeżyje mimo że bedzie ranny Razz

)... o mam

Droid Jokes ... czyli skecze z droidami. Świetna zabawa konwencją Star Wars moim zdaniem. Ja naprawdę rozumem że droid to maszyna i jako taki MUSI I NIE MA MOŻLIWOŚCI ŻEBY BYŁO INACZEJ mieć pamięć zero jedynkową, a co za tym idzie nie może przekręcać 3 cyfrowego kodu który właśnie usłyszał, czy tym bardziej nie ma prawa martwić się o swoje życie (zasłaniać rekami, panikować itd). Mnie to mimo wszystko bawi. Czemu ? Bo Gwiezdne Wojny to jedna wielka zbieranina umowności trzymają w kupie taką właśnie konwencją... Gdyby droidy byly takie jak być powinny - ich celność byłaby idealna, a szanse bohaterów na przetrwanie konfrontacji na otwartym terenie zerowe. Zrestą co ja się będę produkował w kwestii walki z maszynami podręcznik do neuroshimy mogę porzyżyć i zapewniam, że walka z maszynami wyglądałaby zupełnie inaczej niż to się przyjęło w SW.

No dobra to chyba wszystko. Teraz czekam na krytykę starego nienaruszalnego kanonu i kultu starych epizodów (gdzie również elitarni szturmowcy tylko do tych małych zakapturzonych na Tatoine potrafili traifać bez pudła) Razz

Mateusz K

Tera k*rwa ja!
Z tego co słyszałem, najlepsze przemowy polegają na tym, że na początku mówi się o czym będzie się mówić. Potem powiedzieć co się ma do powiedzenia, a na koniec znowu powiedzieć o czym mówiło Razz

. Tak też zrobię.

Najpierw pamiętajmy rzecz najważniejszą - to jest film/serial dla dzieci. Dlatego trzeba patrzeć na to z tej perspektywy. Nie mniej dzieckiem już nie jestem i powiem, dlaczego nie lubię tego projektu. Następnie napiszę o tym, dlaczego ten film/serial może się podobać, a na koniec spróbuję podsumować.

Także zaczynajmy. Jak już mówiłem, to jest serial skierowany do najmłodszej publiczności. Dlatego jest wiele rzeczy, które mi bardzo przeszkadzają.

Po pierwsze bardzo ugrzecznione ukazanie wojny. Wojny Klonów były jednym z największych konfliktów zbrojnych w dziejach galaktyki. Ofiary liczyło się w miliardach. Ponadto, wojna ta była niezwykle uknutą pułapką na Jedi. Każdego dnia wojny ginęli Jedi. Takie było główne założenie tego konfliktu. A tu pierwszy Jedi padł bodajże w 10. odcinku serialu. Dalej będąc w temacie wojny, to nie wiem co za pajac wymyślił taktykę "klocek-klocek-bach!". To wygląda prawie jak lotr bitewniak. Widzieliśmy już tą "strategię" w serialu Tartakovskiego, ale po co odnawiać stare błędy? O ile więcej kasy by wydali, gdyby trochę zmienili obraz na bardziej taktyczny?

Po drugie. Humor typu synek Jabby puści bąka mnie nie rajcuje. Albo roboty, które myślą i w ogóle... Dajcie spokój... Jakoś w Mrocznym Widmie po prostu szły i zabijały. Nie mogło tak zostać? I taka ciekawostka. Nie wszystkie roboty były głupie i nie umiały celować. W czasie inwazji Yuuzhan Vongów Sojusz stworzył maszyny YVH (Yuuzhan Vong Hunter). Powiem tyle, że w starciu z Jedi miały naprawdę równe szanse. Można? Można.

Po trzecie. Niespójność z kanonem. Dobra, wiele osób nie lubi kanonu. Ale istnieje. I twórcy serialu o tym wiedzą. Dlaczego nie mogą jakoś to połączyć, albo chociaż zrobić tak, żeby serial nie kłócił się z resztą? Jednym z najlepszych kwiatków było to, że w jednym odcinku statek skoczył w nadprzestrzeń w atmosferze. TO JEST NIEMOŻLIWE w tym świecie. Trąbili o tym i w filmach, i w książkach, i w komiksach, a tu nagle bęc! jest w serialu. Postać Aurry Sing, planeta Ryloth i wiele innych. Mogliby się zainteresować światem, w którym tworzą.

Po czwarte. Instytucja Ahsoki Tano. Sama postać jest ok, ale same założenia tej postaci już nie. Otóż Wojny Klonów to był czas duetu Kenobi-Skywalker. To oni byli postrachem Separatystów, byli wysyłani na mije niemożliwe do wykonania, byli jak ziarnka piasku w trybiku Separatystów. Kenobi-Skywalker, nie Skywalker-Tano. Obi z Anakinem byli nierozłączni, a razem byli nie do pokonania. Uważam, że lepiej byłoby pokazać przyjaźń między nimi, to, że każdy z nich oddałby za drugiego życie bez chwili wachania itd... Wtedy ich walka na Mustafar nabrałaby jeszcze bardziej pesymistyczny wydźwięk, to byłaby jeszcze większa tragedia Anakina. A tu dupa, mamy kolejnego bohatera Republiki. Ponadto, wkurzają mnie umiejętności tej Ahsoki. Ona ma dopiero 13 lat a daje sobie radę z trzema MagnaGuardami i resztą, z Grievousem to inna bajka, ale o tym za chwilę. Co i rusz wielka Ahsoka ratuje z opresji kolejnego mistrza Jedi, dostaje dowództwo nad całym wojskiem. Rozumiem, że mieli deficyt oficerów, ale bez przesady. Życzę jej śmierci z rąk Anakina/Vadera.

Po piąte. Zmarnowane postaci (tu przykład Generała Zgrywusa). Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Grievousa w akcji to szczęka mi opadła. to był prawdziwy killer, który poradził sobie z piątką Jedi (w tym trójka mistrzów). Tutaj zrobili z niego chłopca do bicia i największego tchórza jakiego widziała galaktyka. Szkoda, tak zmarnować taki potencjał...
Inną postacią jest Anakin. W serialu mamy dobrego chłopaka z sąsiedztwa. A gdzie mrok? Gdzie gniew i niepokorność? Gdzie ten chłopak, który bez zmrużenia okiem wymordował całą wioskę Tuskanów łącznie z kobietami i dziećmi? Nie ma. Nie widać żadnych oznak staczania się ku ciemnej stronie…

Po szóste. Niekonsekwencja. W jednym odcinku robią kolejną superbroń, w następnym ją niszczą. W jednym odcinku porywają hrabiego Dooku, w następnym ucieka. W jednym odcinku porywają Padme, w następnym ucieka. W jednym odcinku Tworzą KOLEJNĄ superbroń, następnym ją niszczą. I tak w koło Macieju... I co z tego?! Przecież to absolutnie nic nie wnosi do całości. Dlatego serial nudzi, bo właściwie, paradoksalnie, mimo nasilenia akcji, nic się tan nie dzieje.

Ok, to teraz dlaczego może się podobać?
Raz. To jest film dla dzieci, także wszystkie uproszczenia idą na plus. Nie muszą oglądać tryskającej krwi, ani bardzo skomplikowanych zagrywek politycznych.

Dwa. Serial może zachęci do dalszego eksplorowania tego wspaniałego świata Wink

. A nóż widelec sięgną po książkę, żeby dziadzieć się czegoś więcej? Daj im Boże.

Trzy. I tu dlaczego ja lubię Clone Wars. Otóż dzięki nim na rynku polskim pojawiła się cała masa książek, komiksów, zabawek i innych. Gwiezdne Wojny żyją i mają się dobrze. Między innymi dzięki tym właśnie Wojnom Klonów.

Cztery. Czasem miło jest się odmóżdżyć i pooglądać migające bitwy…

Pięć. Przyjemna dla oka animacja.

Sześć. Pokazanie dzieciakom postaci takich jak Aayla Secura, albo Kit Fisto, albo Plo Koon. To im idzie na duży plus. Jak się pojawi Quinlan Vos, to już w ogóle będzie zajebioza.

Podsumowując.
Określonej grupie docelowej może się serial podobać. Mnie – nie. Dlatego ok. 18 odcinka przestałem oglądać. Najlepsze wyjście. Już się nie denerwuję, ogólnie bardzo przyjemnie Razz

. Tyle

fearon

Plujcie na siebie sami. Jutro mam kolosa z chemii, w czwartek z maty i fizy, a na początku grudnia mam oddać trzy rysunki. Nie tym razem panowie. Razz

Dragon_Warrior

Dziwi mnie Twoje podejście, że to film dla dzieci. Nie chce wyjśc na zanatto złośliwego ale jak by SW miały być poważną epopeją to by to było SF a nie jakieś fantasy z telekinezą i duchami Razz

Tak samo w przypadku droid jokes - znów nawiązujesz do książek, o których pisałem wyżej.

Mateusz K

Dlaczego dziwi? Sam George Lucas powiedział, że to film dla dzieci, dla najmłodszych fanów. Sposób na wejście w ten świat. Jest różnica pomiędzy filmem dla dzieci a lekkim, nieambitnym filmem. I to dosyć duża.

Dragon_Warrior

Szczerze to gdyby Lukas uprzedził fakty to to samo powinien krzyknąć o Epizodach 1-3 zanim się na nie fani rzucili ;p
Fandom Star-Warsowy musi uważać, żeby nie skończyć tak jak Star-Trekowcy. Kiedy to jedynego Star-Treka jakiego się ponoć da oglądać (ten nowy kinowy, którego jeszcze nie widziałem) okrzyknęli komercyjnych chłamem Razz

fearon

Chwilowo pieprzę chemię, więc mogę coś skrobnąć:
Przede wszystkim temat jest wyraźną prowokacją wymierzoną w stronę Krzewa. Nieładnie ;P

Inna sprawa, że tego serialu nie widziałem, więc odniosę się do niewielu rzeczy. Wink

Dragon_Warrior

Dragon_Warrior

ha już wiem z czym mi się kojarzyły droid-jokes :

wizualnie cięzko było do tego dojść ale intelektualnie odgrywają ten sam poziom Wink

Mateusz K

Ależ się uczepiłeś tych robotów. Ja tylko podałem przykład, że w świecie Gwiezdnych Wojen (tak, muszę Cię zmartwić, książkowych) istnieją naprawdę niebezpieczne i inteligentne roboty... Zresztą, w filmach też. Chociażby droideki. A ty zareagowałeś, jakby to był główny temat rozmowy...

Zaraz się wkurzę i założę osobny temat o kanonie gwiezdnowojennym. Bo kiedykolwiek na forum toczy się rozmowa o SW, to do tego wracamy. DW, napisz raz a porządnie, dlaczego nie lubisz i gardzisz książkami, komiksami i grami z Gwiezdnych Wojen? Miejmy już to za sobą i do tego nie wracajmy. Napisałeś, że książki chcą być bardziej mhroczne, epickie, krwawe itd od filmów. Guzik prawda. Przeczytałeś jakąś? Chyba żadna nie przegoniła Imperium Kontratakuje pod tym względem. Także tutaj pudło, DW. Książki nie są ponad. Są dodatkiem.

fearon

Dragon_Warrior

fearon

Pirackie wersje nagrywane kamerą to nie dla mnie zabawa, panie DW Wink

Dragon_Warrior

fearon

Phi... Zróbmy chociaż pozory, że to forum jest uczciwe :p

Lamarath

Ja tylko dodam, że Gwiezdne Wojny to nie science fiction tylko właśnie stare dobre fantasy.
Science fiction to na przykład gwiezdne wrota, star trek właśnie...
Pokażcie mi koledzy Science w SW ? Nie wszystko gdzie są lasery (o przepraszam, blaster to nie laser ;] ) może się zwać sci-fi ;]

fearon

Lamarath

to plus dla was :]

Dragon_Warrior

Tokjo zacytuj mnie albo przyjmij kopa na klatę Razz

fearon

fearon

Double post Wink

Będą czasem spoilery, ale w sumie pewnie i tak większości to lata. Wink

Dla mnie te Clone Warsy, to to, czego się spodziewałem. Takie nudne, miejscami infantylne pitu pitu, z kilkoma fajnymi ujęciami z udziałem klonów. Brzydkie toto jest i, co najgorsze, nie ma czegoś takiego, jak punkt kulminacyjny. No finał jest tak rozmemłany, ze gdyby nie mały pasek z postępem filmu, nie wpadłbym, że to już koniec.

DW niby bronił, że to pilot tylko. Fajnie, ale pilotów innych seriali nie puszczają w kinach. Traktuję to więc jako samodzielny film.

No więc w serialu bym wybaczył, ale konfrontacje z Suką i Dooku to kpina, a nie walka. Człowiek sobie ogląda SW i czeka na finałową walkę z złym sithem, a tu tylko dwa razy machnęli mieczykami i się porozchodzili. No ludzie... Wychodzi na to, że najwięcej działo się na początku i w środku filmu. Nawet pojedyncze odcinki seriali mają punkty kulminacyjne. Wink

Co by tu jeszcze? Postać wujka Jabby jest bzdurna, wrzucona chyba dlatego, by mieć typową postać żałosnego złego, którego można nie lubić i z którego można się pośmiać. Całą intryga z resztą jest głupia, a sceny, w których Dooku "manipuluje" Jabbą wyglądają co najmniej bzdurnie.

Na plus można zaliczyć wszystkie akcje z klonami. Lucas z Spielbergiem, jak już z nich tacy dobrzy kumple, mogliby naprawdę strzelić dobrym filmem z wojen klonów, który koncertowałby się na szturmowcach. Mogłoby wyjść fajne wojenne dziełko.

No ale zamiast tego mamy serial dla dzieci. Razz

Dragon_Warrior

fearon

W drugim epizodzie nie zabili Dooku, wyobraź sobie. Wink

fearon · Wysłany: Czw 15:05, 18 Mar 2010 Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Very Happy

Mateusz K · Wysłany: Czw 18:19, 18 Mar 2010 Temat postu:

Właśnie przeczytałem na Bastionie... Cóż... Wiem na pewno, że nie obejrzę ani jednego odcinka. Jeżeli dzieciom będzie się podobać to ok, byle niech tego nie dadzą do kanonu. Istnieją przecież książki SW dla maluchów, które albo całkiem nieźle się wpasowują w kanon, albo w ogóle nie są w kanonie. Oby było tak i w tym przypadku...

Dragon_Warrior · Wysłany: Czw 18:36, 18 Mar 2010 Temat postu:

nie no na litość boską przy przedstawieniu dla przedszkolaków nie ma mowy o fabule a co dopiero o kanonie ;P

Mateusz K · Wysłany: Czw 18:59, 18 Mar 2010 Temat postu:

A kto wie, co im strzeli do łaba. Mam nadzieję, że $ nie zasłoniły im oczu. Z jednej strony, jak pisałem: jeżeli dzieciakom będzie się podobało, to ok. Ale z drugiej, Gwiezdne Wojny, coś co kocham i uwielbiam, nigdy nie kojarzyły mi się z bajkami dla maluchów lat ok. 3... Nie chciałbym użyć słowa "profanacja", ale używam Razz

Dragon_Warrior · Wysłany: Czw 20:18, 18 Mar 2010 Temat postu:

ale $ tu nie ma nic do rzeczy ... dzieciom wszystko jedno czy to kanon ;p

Star-Tubies Wink

vadeer7 · Wysłany: Wto 11:01, 30 Mar 2010 Temat postu: szit

Mateusz K

To mamy jeszcze jedno cudo: [link widoczny dla zalogowanych] Tym razem może nie być aż tak źle Wink

Dragon_Warrior

Mateusz K

Żeby nie pisać tylko o katastrofie, napiszę co nieco o nowych wrażeniach w stosunku do serialu.

Otóż dzisiaj z nudów obejrzałem sobie pierwszy odcinek drugiej serii Clone Warsów i to chyba nie był dobry pomysł.

Plusy: scena torturowania Jedi, który ginie podczas tortur (jak na serial dla dzieci to było mocne), Ahsoka dostaje solidne lanie (chociaż też jak się dobrze zastanowić to może wnerwiać, bo pokonał ją jakiś tam łowca nagród, a Grievousa, który został stworzony do zabijania Jedi, to ona wciągała nosem), wspomniany łowca nagród Cad Bane nie jest zły i ze dwa droid dżołki się udały.

Minusy: zmiennokształta nagle, jak się zamienia w Jedi, potrafi posługiwać się mieczem świetlnym (WTF!!!); z Jedi robią ćwoków, którzy oprócz machania mieczem nic nie umieją (gościówa zmiennokształtna podszywa się pod jakiegoś tam mistrza Jedi i wchodzi do świątyni. Gada sobie z innymi Jedi, którzy go wcześniej znali a oni nic! Przecież powinni wyczuć, że jego "aura" jest jakaś inna i niewrażliwa na Moc...); Anakin dobry i praworządny do szpiku kości (a była taka scena, w której aż się prosiło, żeby weszła mu piana na usta, czerwone oczy i żeby sięgnął po Ciemną Stronę); Droid dżołki ogólnie (a szczególnie zasmucony głos droida, który stwierdza zgon torturowanego Jedi. Kuriozalnie to brzmiało); z holokronu zrobili takiego pendrive'a co to tylko przenosi dane, a przecież holokrony miały swojego strażnika (takiego ducha strzegącego wiedzy zawartej w tymże holokronie. Duch ten najczęsciej przybierał wizerunek twórcy urządzenia) i wyciąganie informacji polegało na rozmowie z nim. Ewentualnie zawsze mógł odmówić przekazywania wiedzy, wyśmiać jegomościa, albo próbować przeciągnąć na Ciemną Stronę Mocy (w drugiej wersji). No i jeszcze stan alarmowy w świątyni wyglądał tak, że prawie wszyscy mistrzowie zgromadzili się w jednym pomieszczeniu i wszędzie pusto. Masakra...

Nauczka na przyszłość: nie oglądać więcej TCW...

fearon

To tego:
[link widoczny dla zalogowanych]
też pewnie oglądać nie będziesz. Razz

Mateusz K

Nudzi im się... Ale jak to będzie komediowe, to na 80% będzie niekanoniczne. Wtedy byłoby git Razz

.
Mogłoby być nawet i kanoniczne, jakby ładnie to wcisnęli, ale nie wcisną bo się nie da. Te parę lat po Powrocie Jedi jest już zapchane prawie co do miesiąca. Taki problem pojawia się już w TCW, gdzie zaraz okaże się, że Ani był w dwóch miejscach na raz Razz

fearon

A czy przypadkiem Lucas nie leje na EU ciepłym moczem?

V

Leje, leje. W końcu dlatego Traviss rzuciła SW.

V

[link widoczny dla zalogowanych]

Ventress wychowana przez Siostry Nocy? Kolejny dowód na to, że Lucas ma w dupie kanon.
Brat Maula - kolejny fail.

fearon

Mateusz K

A mi tam nawet nie chce się tego czytać Razz

. Od dłuższego czasu nie czytam żadnych newsów o Clone Warsach. To jest produkt Lucasa, którego nie kupuję.

Mateusz K

[link widoczny dla zalogowanych]
HAHAHAHAHAHAHAHahahahahahaha... ... ...chlip chlip ;(

Jakie to szczęście, że odcinam się od tego serialu. Jakie to szczęście, że zmądrzałem i nie przejmuję się kanonem. Jakie to szczęście, że potrafię odróżnić dobro od zła.

Bo inaczej byłbym trochę wkurwiony.

fearon

co by nie mówić, maul był kozakiem i jedynym plusem nowej trylogii

Dragon_Warrior

JOJO

co do tego przecięcia to w komixie okazało się, że nie zginął od tego ;]

Dragon_Warrior

to ja już czekam aż w sequelu Expendables pojawi się ten somalijski pirat co w jedynce dostał strzałem ostrzegawczym ;P

Wookie

Pirat musi być, inaczej nawet nie ma mowy o choćby zrównaniu się do poziomu jedynki Very Happy