Płocki Klub Fantastyki Elgalh'ai

Mateusz K

Po wczorajszym seansie Imperium Kontratakuje i dzisiejszym Powrotu Jedi uzmysłowiłem sobie jak bardzo kocham Gwiezdne Wojny. I proszę mi się tu nie śmiać, bo to prawda. I w imię tej miłości postanowiłem nie łykać wszystkiego co mi Luca$ i inni twórcy podrzucą. Bo ostatnio przechodzą samych siebie. Będę dużo mówił o EU. Wiem, wiem, nie znacie się na tym aż tak bardzo i gardzicie takim czymś jak książki 40 lat po Nowej Nadziei, ale niezaprzeczalnie jest to część świata i fan musi się z tym liczyć. Chciałbym zauważyć, że dyskusję o kanonie już mieliśmy i nie chciałbym, żeby się powtórzyła Razz

. Ale spróbuję jakoś po kolei.

Jedyne co bym zmienił w filmach, to lwią część obsady nowej trylogii. Jakoś ci ludzie nie czują klimatu. Szczególnie Natalie Portman (która jak dla mnie jest marną aktorką, nieważne w jakim filmie) i Hayden (no ten, to już niezły Pinokio, chociaż i tak w Zemście Sithów poprawił warsztat). Oglądając stare filmy zauważyłem jak ogromną moc mają aktorzy, którzy po prostu byli tymi postaciami. Np. Harrisom Ford, znam go z wielu, wielu filmów, a kiedy oglądam Gwiezdne Wojny, to nie widzę Indiany Jonesa, Ricka Decarda, czy gościa ze Ściganego. Widzę po prostu Hana Solo, ta postać żyje. Szkoda, że Lucas nie dobrał lepszych aktorów… Chociaż McGregor jest dobry, a też był jakoś tak drętwo grał… Nie rozumiem.

I teraz EU. Ogólnie jak dla mnie, to można by wywalić z kanonu raz na zawsze co najmniej 50% książek. Szczególnie tych starszych (Timothy Zahn się broni). Nie wiem, co to za głupia moda wtedy była, że pisarze się prześcigali, kto wymyśli straszniejsze i potężniejsze zagrożenie dla galaktyki. Masakra… Nowsze książki już są bardzo umiarkowane i moim zdaniem trzymają klimat Gwiezdnych Wojen (np. seria Dziedzictwo Mocy, Nowa Era Jedi też mi się podobała, ale to może potem powiem dlaczego). Maszyn potrafiących niszczyć planety było co najmniej kilka. Dlaczego? Dlaczego się pytam tak niszczyć legendę Gwiazdy Śmierci? A co się działo w Młodych Rycerzach Jedi, to w ogóle cuda na kiju, aż się nie chce pisać. Zainteresowanych odsyłam na Ossusa albo Wookie.

Inna sprawa to to, że tak dużo Jedi przeżyło czystkę. Kiedy obejrzałem w kinie Zemstę Sithów (wtedy jeszcze nie czytałem starwarsowych komiksów i książek) to wyobrażałem sobie, że zostało tylko dwóch Jedi: Yoda i Obi Wan. Tylko oni. I to było fajne, nadające temu zdarzeniu jeszcze większego znaczenia. Potem rzeczywiście, mogło paru przeżyć, ok. ale wszystkich ich wytropił ich Darth Vader i jest super (a nie jakiś Starkiller!!!, ale to potem). Ale jak się dowiaduję, to w czasach po Powrocie Jedi żyje sobie paru Jedi pamiętających Wojny Klonów. I teraz pytam się: czy Yoda nie powiedział na łożu śmierci do Luke’a, że kiedy Yoda umrze, to będzie on ostatnim Jedi? Powiedział wyraźnie, a Wielki Mistrz chyba wie co mówi. I tego chciałbym się trzymać, chociaż jest trudno. Jestem fanem i nie chciałbym się odcinać od wszystkiego…

Klonowanie. Tia… Cała seria komiksowa Dark Empire moim zdaniem powinna wylądować w koszu i nigdy nie powinna być zaakceptowana przez Lucasfilm. Klony Palpatine’a… I to ze trzy. Każdy kolejny klon umniejszał wagę Imperatora – najpotężniejszego Sitha w historii Galaktyki. Przecież to Anakin przyprowadził równowagę mocy. Bo czytając te komiksy można dojść do wniosku, że zwycięstwo Skywalkera nie miało żadnego znaczenia. Mógł się nie wysilać, bo i tak nie zabił Imperatora, ani nic innego. Inna kwestia, której nigdy nie zaakceptuję: w tychże samych komiksach Luke przechodzi na Ciemną Stronę. Chłopak, który oparł się lordowi sith, który powiedział mu w twarz „I’ll never turn to the dark side”. Chłopak, który miał być odwrotnością ojca, który nie miał w sobie dość siły. Luke był uosobieniem jasnej strony mocy. A tu pyk, mamy sobie Luke’a po Ciemnej Stronie. Niby, żeby zbliżyć się do klona Palpatine’a, żeby móc go zniszczyć, ale ja tego nie kupuję!!! Klon Luke’a, też jest mocno naciągany, ale tu mogę wybaczyć i zapomnieć ze względu, bo to z Trylogii Thrawna, a w tej książce było zbyt wiele fajnych rzeczy. Na jedną, czy dwie wpadki można przymknąć oko.

Jak już przy komiksach jesteśmy, to seria Dziedzictwo też jest bardzo kontrowersyjna. Wskaźnik dziwnych (bardziej dziwnych, niż głupich. Aczkolwiek parę durnot też by się znalazło) rzeczy jest tutaj niebezpiecznie wysoki. Muszę się nad tym jeszcze zastanowić…

Wojny Klonów – serial dla dzieci. Wiele już pisałem na ten temat. Już nawet przestałem czytać newsy na ten temat, dlatego nie dochodzą do mnie te głupoty. Chyba ostatnio coś było o bracie bliźniaku Darta Maula i zombie-geneosianin. Nie wiem, nie czytałem, nie oglądałem i jestem z tego dumny. I ta Ahsoka. Zapraszam do tematu o Wojnach Klonów.

The Force Unleashed. Nie podoba mi się sam pomysł. Moim zdaniem Vader nie był w stanie w tak szybkim czasie wziąć się za trenowanie ucznia. Po prostu psychicznie jakoś by nie dał rady. Nie potrafię tego wyjaśnić. Poza tym, w Powrocie Jedi z takim przekonaniem mówił, że MUSI być posłuszny Imperatorowi, że ja mu uwierzyłem. A poza tym - potęga Starkillera. Moim zdaniem pudlo. Nie wiem, czym się te miliony fanów jarają. Człowiek ściągający niszczyciel z orbity, to nie jest to, co tygryski kochają najbardziej. Znowu: odsyłam do tematu o TFU Razz

. Chyba tam też sporo napisałem. Klon Starkillera to tylko dowód, że twórcom skończyły się pomysły. Ach, no i spotkanie Yody z Galenem Dresikiem i jego próba w jaskini. To też dewaluuje Starą Trylogię.

Czyli zasadniczo wkurza mnie nieposzanowanie świata Gwiezdnych Wojen przez twórców. Ech, gdybym tylko rządził Lucasfilmem ;P

Jak się w takim razie bronić? Odcinać się, nie czytać o tych wkurzających nas rzeczach i z czasem wyleci z pamięci. Z Wojnami Klonów mi się udało. I tylko w jeden sposób mogę dać znać Lucasowi, że coś mi się nie podoba – nie wydawać na to pieniędzy. To jest wszystko, co mogę zrobić George’owi i mam nadzieję, że choć trochę go to zaboli ;P

Nie potrafię sobie przypomnieć, co jeszcze mnie wkurza w Gwiezdnych Wojnach, ale pewnie niejedna rzecz by się jeszcze znalazła. Tak wiem, jestem złym fanem. To pewnie dlatego tak jakoś dziwnie się czuję wśród innych fanów, którzy potrafią zacytować każdy fragment każdej książki (nawet tych najdurniejszych) i w ogóle są jacyś dziwni. Oczywiście trochę przesadziłem dla zobrazowania sytuacji, jednakowoż lwia część tychże fanów łyka wszystko jak leci i nawet nie pogryzą i nie podelektują się smakiem (ależ porównanie dałem Razz

). Wolę w swoim domku studiować Gwiezdne Wojny na swój własny sposób.

I na sam koniec powiem, choć wiem, że to nie jest przedmiotem tematu, o paru rzeczach, które mi się podobają i którym przyklaskuję w EU. Sorry, za offtop Razz

. Przede wszystkim jest to starożytność a w szczególności kotory. Nadały nową świeżość temu uniwersum. Jako, że to się działo dawno przed filmami, to twórcy mogli wymyślić co chcieli i w żaden sposób nie będzie to kolidowało z filmami. Może wkurzać tylko to, że spora część Sithów (głównie oni) była taka potężna, niemalże jak Starkiller, przykładem może być Exar Kun. Jednak tłumaczyć to można albo tym, że w tamtych czasach zupełnie inaczej wyglądała sprawa Mocy, że dopiero później się ustabilizowała, albo (i tą wersję ja wyznaję) wykorzystuję to, że nie czytałem tekstów źródłowych tej wiedzy i wyobrażam sobie, że przez te lata historia tych jegomościów urosła do legendy i w rzeczywistości nie byli tak potężni. Lubię także inwazję Yuuzhan Vongów, tylko mogła się wydarzyć z 10 lat później. Nie ma ciemnej strony mocy, równowaga Mocy wciąż trwa i jest ok.

Trochę się rozpisałem, ale musiałem wylać swój żal. Raz tylko jeszcze powtórzę: pisałem głównie o EU, bo dla fana jest ważny i uszanujcie to Razz

. Jak cos mi się jeszcze przypomni, to dopiszę.

Kermit

Mnie w gwiezdnych wojnach wkurza to, że mam już 20 lat na karku a dalej nie wiem czemu w mieczu świetlnym światło zakręca na końcu.

Bambusek

Ja do dziś nie wiem o co chodziło w Ataku klonów? Ten film w ogóle miał fabułę?

fearon

Grabarz

Jak zwykle w tematach SW nie chce mi sie wszystkiego czytac bo nie ogarniam. Dalem rade z prawie calym postem Krzewa. I nie ogarnalem.

Dla mnie problemem jest to, ze nie ogladalem jeszcze trylogii, a jak spotykam sie z tymi miliardami dodatkow, to mam swiadomosc ze to jest gigantyczne. A juz czuje sie za stary na wchodzenie na taki gigantyczny teren, bo po prostu zal mi mojego umyslu na to. Mam swiadomosc ze nie pamietam rzeczy ktore bym chcial pamietac, wiec po co wchodzic w cos takiego jak SW? Tak samo nie chce mi sie podchodzic do Star Treka, Battle Star Galactica. Wystarczy mi jako taka znajomosc np Warhammera czy Wladcy Pierscieni, a i tak wiem, ze to sa tak naprawde zmarnowane polacie mojego mozgu ;P. Wole tez nawet nie myslec, o ile bylbym madrzejsza osoba gdybym czas poswiecony na czytanie glupot poswiecal na przydatniejsze rzeczy.

Zasadniczo zajmowanie sie takimi rzeczami jak SW, ST, Wladca Pierscieni, Harry Potter, jakies wypas serie gier komputerowych ktora mi zadna do glowy nie przychodzi, wszystkie RPG, nie mowiac juz o karciankach i bitewniakach to troche nalog . Latwo wpasc, wiec ja swiadomie jestem ostrozny i trzymam dystans. Wystarczy mi nalogow juz, bo potem jest smutno jak na cos zaczyna brakowac czasu, a nastawiam sie ze czasu bede mial juz tylko coraz mniej.

No ale trylogie na pewno obejrze. I zasadniczo to nic mnie nie wkurza w Gwiezdnych wojnach. Tak chcialem sie wreszcie wytlumaczyc czemu tu nic nie pisze. Przyjemny setting choc bardzo slabo znam na razie i nie mam ochoty poznawac bardziej, z powodow wymienionych wyzej.

Mateusz K

@Grabarz
Żyje mnóstwo osób, które obejrzały tylko filmy i są z tego powodu szczęśliwe. Ba, sporo nawet pewnie nie wie, że są jakieś książki, komiksy i inne. I bawią się tak samo dobrze, jak ci wkręceni fani. Tak też można, każde wyjście jest dobre. Nie trzeba od razu "wpadać" w nałóg Wink

. Filmy, to jest spójna, zamknięta całość. Nie ma otwartych furtek i innych niedomówień. Jak ktoś ciekawy, ma przemożną ochotę wejść głębiej, to wtedy sięga po inne źródła.

fearon

Grabarz

Madrze napisales Tokjo. Ja glupio napisalem.

Hmm. to chyba przez [link widoczny dla zalogowanych]. Mam ochote pojsc i poczytac mnostwo madrych i poteznych ksiazek. Troche sie rozwinac wewnetrznie.

A tak dla kontrastu pomyslalem o tej piosence: http://www.youtube.com/watch?v=TIJpa0G12zw

Mingariel

Mnie w Gwiezdnych Wojnach irytuje przede wszystkim jedna rzecz... DLACZEGO do licha ciężkiego R2T2 tak popiskuje?! Dlaczego jedna z najodważniejszych, najsprytniejszych i najbardziej satyryczno - ironicznych oraz zdecydowanie najfajniejszych postaci mówi w języku, którego NIKT na dobrą sprawę nie rozumie? Przecież to jest świat takich technologii, że zbudowanie prostego modulatora głosu nie jest wcale trudne ni też kosztowne (raczej, bo potrafią zakręcać nawet światło na końcu miecza). Nawet głupi android bojowy potrafi mówić (a swoją drogą też nie rozumiem po co im aż tak rozbudowana sztuczna inteligencja)... a już robot naprawczy, który sam ROZUMIE mowę ludzką (czyli potrafiłby się nią posługiwać) i ma wbudowane takie niezłe IA, że posługuje się NAWET ironią i poczuciem humoru... Jeśli do zwykłego robota naprawczego dodali takie bajery, że potrafi doprowadzić C3PO do konsternacji, paniki i białej gorączki - czemu projektanci nie rzucili trochę więcej kasy i nie dodali tego modułu głosu? I jak to się dzieje, że niektóre postacie uczą się tegoż niezwykłego języka (który tak naprawdę nie istnieje) tylko po to, żeby zrozumieć co ich ukochany R2T2 ma do powiedzenia?
To znaczy - z zewnątrz jest to jasne dlaczego tak mówi - dzięki temu człowiek oglądający film uzna, że ten robocik jest taki słodki i śmieszny, nawet jeśli by aktualnie mówił, że miał stosunek seksualny z matką tegoż widza. Gdyby więc mówił - cały jego urok by prysł.
Ale w świecie filmu jego mowa jest mocno naciągana. Ogólnie przyznaję się, że ta postać jest moim faworytem... Ale to trochę frustrujące, że jedyny cytat mojego ulubionego bohatera Gwiezdnych Wojen który znam to "pirip pi pip pip". :/

fearon

Grabarz

fearon

Źle ująłem najwidoczniej - nie tyle chodzi mi o fakt, że jestem za głupi, by czytać te książki, a za mało sam przeczytałem, by powiedzieć komuś - 'To jest mądre, to masz znać!' Wink

Grabarz

No ja jak czuje ze "o w morde, to ryło beret, nie ogarnalem wszystkiego, czuje sie lepszym człowiekiem po przeczytaniu, wiem ze na kazdego innego tez tak zadziala, jeszcze raz bym z checia przeczytal" to wiem ze to warta polecenia ksiazka jest. Przewaznie przy wiekszosci zwyklych dobrych ksiazek mysl ejst "fajne bylo, szkoda ze juz sie skonczylo, wzbudzalo emocje".

Zasadniczo takich ksiazek jak z tego pierwszego cudzyslowia to niewiele przeczytalem jak na razie.

Mateusz K

Co mnie wkurza? George Lucas, który na siłę próbuje udoskonalić filmy. Przy okazji wydania wprowadził wiele zmian. Ogólnie żadna mnie nie rusza - ot, takie kosmetyczne zmiany. Ale jak zobaczyłem to, szczerze zrobiło mi się smutno... Po co? Pytam się po co? Kiedy Vader milczał, to ta scena była o wiele silniejsza, bardziej emocjonująca. A tak to... nawet brak mi słów... ;(

fearon

nooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo!