Forum P³ocki Klub Fantastyki Elgalh'ai
Ma³y ruch? Zapraszamy na www.facebook.com/elgalh/
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   U¿ytkownicyU¿ytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ciZaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ci   ZalogujZaloguj 

k±cik krytyki i warsztaty pisarskie dla chêtnych

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum P³ocki Klub Fantastyki Elgalh'ai Strona G³ówna -> Sekcja Twórcza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nastêpny temat  
Autor Wiadomo¶æ
Double_K
evul chef


Do³±czy³: 09 Cze 2012
Posty: 143
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

PostWys³any: Nie 15:03, 10 Cze 2012    Temat postu: k±cik krytyki i warsztaty pisarskie dla chêtnych

Czo³em Smile

Co wy na to aby za³o¿yæ taki k±cik?


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dragon_Warrior
God Emperor


Do³±czy³: 25 Lut 2006
Posty: 8790
Przeczyta³: 0 tematów

Pomóg³: 16 razy
Ostrze¿eñ: 0/5

PostWys³any: Nie 15:59, 10 Cze 2012    Temat postu:

w huraoptymistycznym za³o¿eniu ca³y dzia³ mia³ byæ czym¶ takim ale jak widaæ le¿y i zarasta mchem - wiêc bardzo chêtnie. Proponujesz jakie¶ zasady? system motywacji? Wink

Post zosta³ pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Double_K
evul chef


Do³±czy³: 09 Cze 2012
Posty: 143
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

PostWys³any: Nie 19:03, 10 Cze 2012    Temat postu:

Mam na razie dwa Smile

Jedn± z propozycji s± cotygodniowe spotkania Smile
W czasie tych spotkañ zainteresowani rozwojem swojego warsztatu pisarskiego mogliby zadawaæ mi pytania w tej materii. Gdyby znale¼li siê bardziej chêtni organizowa³abym im nawet co¶ w rodzaju pokazów slajdowych ( o ile moja przyjació³ka po¿ycza³aby mi rzutnika na te 3-4 godzinki).
Na takich spotkaniach i nie tylko bra³abym do oceny twórczo¶æ chêtnych osób i mówi³a czy to dobre czy jeszcze wypada³oby nad tym popracowaæ tudzie¿ pomaga³a w innych, pisarskich problemach Smile
Zajmujê siê wszystkimi wytworami pisarskimi wiêc czy to wiersz, czy opowiadanie, czy powie¶æ czy co tam innego - zapraszam.

Tu na forum fajnie by by³o zrobiæ sekcje, podzieliæ to wszystko na
1. opowiadania
2. opowiastki
3. poezjê / teksty piosenek etc.
4. powie¶ci
5. sekcjê konkursow±
bo na razie mamy ma³y chaos Wink

Na zakoñczenie do wszystkich pisz±cych Smile

Nie wa¿ne czy robicie to do szuflady, dla przyjació³ czy mo¿e chcecie zostaæ zawodowcami Smile Je¶li poczuli¶cie, ¿e to jest w³a¶nie to co sprawia wam przyjemno¶æ nie bójcie siê podzieliæ tym z innymi Smile podzielenie siê swoj± pasj± czy mo¿e maleñkim zainteresowaniem mo¿e otworzyæ wam kolejn± furtkê na ¶wiat, który jest na prawdê super Smile
Ja dzielê siê swoimi na blogu i po¿yczam zeszyty w których s± moje m³odzieñcze rêkopisy i czujê siê super gdy ludzie mówi± mi co mam z tym zrobiæ aby by³o jeszcze lepsze tudzie¿, ¿e by³o niesamowite i chc± jeszcze Smile
To na prawdê fajna sprawa.
¯eby nie byæ go³os³ownym zostawiê wam tutaj kawa³ek mojej dotychczas najpopularniejszej powiastki d³ugodystansowej pt. Pani Pandemonium.
Mo¿e siê na pocz±tek wydaæ za ciê¿ka dla niegotowych odbiorców ale zachêcam do powrotu do lektury Smile

PANI PANDEMONIUM

1.

Us³ysza³a go, zanim jeszcze zdo³a³ przemkn±æ, niezauwa¿ony przez stra¿ników, korytarzem aby móc w koñcu stan±æ u jej drzwi.
Zachowywa³ siê przy tym rzecz jasna niczym nieustraszony ksi±¿ê z bajki w l¶ni±cej zbroi, co przyby³ pod wie¿ê w której od lat mieszka³a uwiêziona, biedna, czekaj±ca na swojego rycerza ksiê¿niczka, czyli mówi±c w skrócie – ona.
Z ma³ym tylko zastrze¿eniem, ¿e to nie by³a bajka, on – ksiêciem, a ona – w wie¿y.
Szed³ szybkim acz miêkkim krokiem, a to oznacza³o, ¿e nie mia³ w planach oswabadzaæ jej z „wiêzienia” w którym tkwi³a.
Wrêcz przeciwnie.
Swoimi zachciankami, pragn±³ dopisaæ do jej i tak do¿ywotniego ju¿ wyroku, kilka dodatkowych lat. Rzecz jasna, za „z³e sprawowanie”.
Dlatego te¿ nawet nie drgnê³a, gdy papierowe drzwi zaszele¶ci³y cicho i do ¶rodka wszed³ ubrany jedynie w lekkie spodnie od pi¿amy mê¿czyzna.
Nie musia³a na niego patrzeæ by wiedzieæ jak wygl±da. Wystarczy³ jej do tego niezwykle wyczulony wêch, s³uch oraz dobra pamiêæ.
Bia³y - bo tak nazywa³ siê tajemniczy, nocny go¶æ - by³ wysokim, kilkusetletnim wampirem p³ci mêskiej, który wcale na swoje lata nie wygl±da³, chocia¿ posiada³ ju¿ d³ugie, obecnie rozpuszczone, srebrzyste w³osy, kocie oczy oraz blad±, jak na umarlaka przysta³o, cerê. Samo cia³o te¿ nie prezentowa³o siê najgorzej. Wieki æwiczeñ sprawi³y, ¿e miê¶nie mia³ ³adnie zarysowane ale i twarde jak stal. Wielu m³odziaków mog³o mu ich pozazdro¶ciæ.
Pachnia³ myd³em, zio³owym szamponem i po¿±daniem.
Musia³ te¿, dopiero co wyj¶æ z ³a¼ni, bo wci±¿ jeszcze bi³o od niego ciep³o, którego normalnie, z racji bycia sztywniakiem, mu brakowa³o.
- Sile… - Bia³y przemkn±³ bezszelestnie pokój i wspi±³ siê na ³ó¿ko, które jêknê³o cicho pod jego ciê¿arem – ¦pisz?
- Ju¿ nie… – warknê³a niezbyt przyjemnym tonem dziewczyna, nie zmieniaj±c jednocze¶nie pozycji – Czego chcesz?
- Przyszed³em siê z tob± zobaczyæ… - zamrucza³ jej do ucha.
Sile skrzywi³a siê mimowolnie.
- Ca³e dnie mnie widujesz – burknê³a- Ma³o ci?
- Tak.
- No to, ¿eby zobaczyæ wiêcej, musisz wykupiæ abonament u Eiri – sarknê³a naci±gaj±c prze¶cierad³o bardziej na g³owê.
Bia³y st³umi³ parskniêcie.
- A co je¶li ju¿ wykupi³em?
Zadr¿a³a.
- Odbiornik mo¿e nie ³apaæ fal… - odpar³a znacznie ³agodniejszym tonem, kln±c przy tym na siebie w g³êbi ducha.
Zaczyna³a powoli traciæ swój zimny spokój oraz upór, a to zbyt dobrze nie wró¿y³o.
- Odbiornik zawsze mo¿na nastroiæ – rzuci³ zaczepnie, przesuwaj±c jednocze¶nie d³oni± po jej biodrze.
- Jestem starym modelem.
- A ja dobry w te klocki – sparowa³.
- Jak na moje to najlepszy jeste¶ w partaczeniu, nie naprawianiu – skwitowa³a jego s³owa kwa¶no.
- Skoro partaczê wszystko, to czemu, gdy biorê ciê ca³±, jêczysz i pomrukujesz z zadowolenia? – spyta³.
Sile z trudem st³umi³a kolejne przekleñstwo.
- ¯eby ciê szlag… - warknê³a odrzucaj±c prze¶cierad³o do boku i siadaj±c gwa³townie na ³ó¿ku. Mia³a ju¿ serdecznie do¶æ ca³ej tej zabawy.
Bia³y u¶miechn±³ siê.
- Wygl±dasz piêknie, gdy siê w¶ciekasz…
- Pieprz siê! – fuknê³a gniewnie.
Siêgn±³ d³oni± do spodni.
- Czy to rozkaz, wasza ksi±¿êca mo¶æ? – zamrucza³ g³adz±c siê po ca³kiem sporej ju¿ wypuk³o¶ci.
Mimowolnie prze³knê³a ¶linê.
Przez ca³± t± g³upi± grê s³ów nie do¶æ, ¿e zrobi³a mu dobrze to na dodatek podkrêci³a i siebie. Co gorsza, musia³a mieæ to wypisane na twarzy, bo niespodziewanie przysun±³ siê do niej bli¿ej i zacz±³ bez s³owa ca³owaæ.
- Dobry Bo¿e… - jêknê³a, gdy oderwa³ na moment swoje usta.
- Czy¿bym tr±ci³ w³a¶ciw± strunê? – Bia³y mimowolnie siê u¶miechn±³.
- ¯eby tylko jedn±… - westchnê³a, ocieraj±c siê przy tym o niego niczym niewypieszczona kotka.
- Je¶li chcesz wiêcej, musisz wykupiæ abonament, ksiê¿niczko… - szepn±³ jej do ucha.
- Nie muszê niczego kupowaæ – odpar³a oblizuj±c usta i muskaj±c paznokciami jego wci±¿ rosn±c± mêsko¶æ – Twoim psim zadaniem jest daæ mi wszystko bez ¿adnego pytania…
- A je¶li nie zechcê?
Znowu podra¿ni³a jego erogenne punkty.
- Zechcesz.
Zadr¿a³.
Ci¶nienie zaczyna³o byæ nie do zniesienia.
- No nie wiem… - mrukn±³, próbuj±c niezdarnie zamaskowaæ swoje emocje.
Sile zachichota³a cicho i w u³amku znalaz³a siê za nim.
- Jeste¶ tak g³upi czy po prostu lubisz siê ze mn± dra¿niæ, co Bia³y? – spyta³a przyciskaj±c do jego pleców swoje obna¿one piersi – Stoisz na krawêdzi. Czujê to…
- Sile… - poruszy³ siê niespokojnie, ale nie pozwoli³a mu na wiêcej.
- Ciii – szepnê³a mu do ucha i zas³oni³a jedn± z d³oni oczy.
- Co ty…robisz? – spyta³ gdy druga jej rêka zanurkowa³a w jego spodniach.
- To, do czego mnie doprowadzi³e¶… – odpar³a nie przestaj±c go pie¶ciæ.
Jêkn±³ g³ucho.
- Przestañ… - wychrypia³.
- Za pó¼no, Bia³y… - mruknê³a przesuwaj±c jêzykiem po jego szyi, w okolicy ucha – Ju¿ po tobie…
Mê¿czyzna zadr¿a³ i wyprê¿y³ siê.
- Nie wytrzymam d³u¿ej…Sile…
Dziewczyna bez s³owa zsunê³a z siebie resztê koszulki nocnej po czym dosiad³a go, niby konia.
- Si…le…
- Zamknij siê… - mruknê³a nie przestaj±c przy tym poruszaæ siê w górê i dó³ – Psujesz mi ca³± zabawê…
- Zabawê…?
- Mhm… - sapnê³a.
- Bawisz… siê mn±…?
W odpowiedzi zacisnê³a tylko mocniej miê¶nie i wygiê³a plecy.
Jej oddech zaczyna³ siê rwaæ, za¶ policzki niespodziewanie obla³ rumieniec.
Zaczyna³a szczytowaæ, a on jedyne co móg³ w tym momencie zrobiæ, to patrzeæ na jej rozko³ysane biodra, faluj±ce piersi oraz kaskadê ognisto – rudych, które opada³y dziewczynie na plecy oraz ramiona.
Oczy mia³a zamkniête.
Najwyra¼niej nie chcia³a aby ujrza³ jej wewnêtrznego demona, który w takich chwilach lubi³ uwalniaæ siê ze swoich ³añcuchów i przejmowaæ kontrolê.
- Sile! – jêkn±³ - Zaraz…
Nie dokoñczy³.
Po prostu wybuch³.
Ksiê¿niczka znieruchomia³a.
Wiedzia³ jednak, ¿e i ona dosz³a, bo ka¿dy jej miêsieñ drga³ teraz nieznacznie.
- Sile? – spyta³, gdy och³on±³ nieco.
- Czego? – mruknê³a zsuwaj±c siê z niego.
- Dlaczego to zrobi³a¶?
- Co takiego zrobi³am?
- Nie udawaj g³upiej… - Bia³y wspar³ siê na ³okciach.
- Chodzi ci o to, ¿e ciê przelecia³am? – spyta³a otwarcie.
- Dlaczego?
- A dlaczego nie? – odparowa³a.
- Chcia³a¶ mnie ukaraæ, za to przychodzenie do ciebie?
- Nie.
- To czemu?
Sile odruchowo poczochra³a swoje w³osy.
- Ale¿ jeste¶ upierdliwy… - westchnê³a zsuwaj±c siê z ³ó¿ka i kieruj±c swoje kroki w stronê porzuconych na ratanowym fotelu ubrañ – Po prostu znudzi³o mi siê byæ grzeczn±, uleg³± dziwk±, gotow± jêczeæ, mruczeæ i dochodziæ na ka¿de twoje skinienie…
Bia³y uniós³ brwi w ge¶cie skrajnego zaszokowania.
- Przy okazji, chcia³am ci pokazaæ jak wygl±da TWÓJ seks ze mn± – naci±gnê³a majtki oraz sportowy stanik – I co? Przyjemny widok?
- Nie nazwa³bym tego w ten sposób…
Ksiê¿niczka mimowolnie u¶miechnê³a siê pod nosem.
- No to ju¿ wiesz jak czu³am siê po ka¿dej nocy z tob±… - rzuci³a jednak powa¿nie.
- Touche… - mrukn± po czym spyta³ – Dok±d idziesz? £a¼ni?
- Nie. Do ogrodu – odpar³a ubieraj±c pospiesznie strój jaki zwykle nosi³a na co dzieñ do æwiczeñ.
- W ¶rodku nocy?! Po co? – zdziwi³ siê - A zreszt± do diab³a z tym…. Przecie¿ masz areszt domowy i nie mo¿esz bez stra¿nika opuszczaæ swojego pokoju!
- Idê do ogrodu, bo ju¿ nie zasnê.
- Mogê ciê u¶piæ…
- Nie dasz rady – burknê³a zaciskaj±c pas przy hakamie – Zreszt± nie mo¿na z tob± wytrzymaæ w nocy. Strasznie chrapiesz.
Bia³y sp³on±³ rumieñcem.
- To trzeba szturchaæ.
- To nie dzia³a. Raz nawet z³ama³am ci ¿ebro, a ty dalej swoje robi³e¶… – mruknê³a pod nosem.
Wampir nie skomentowa³.
Sile przyjê³a to jako koniec dyskusji i bez zastanowienia skierowa³a swoje kroki ku drzwiom.
- Zostañ… Je¶li wyjdziesz Eiri ciê ukarze - powiedzia³, ale ona tylko zimno spojrza³a na niego przez ramiê.
- Dobranoc Bia³y – rzuci³a bez emocji i wysz³a.

2.

Noc by³a niezwykle ciep³a.
W przesyconym kwitn±cymi wi¶niami powietrzu czu³o siê nadchodz±ce lato. Bezchmurne niebo roz¶wietla³y, niby w dzieñ, tysi±ce gwiazd oraz ksiê¿yc w pe³ni.
Piêkna noc… pomy¶la³a gdy w jej d³ugie w³osy, niespodziewanie wpl±ta³a siê lekka, koj±ca bryza, za¶ u¶pione wcze¶niej ¶wierszcze, zaczê³y graæ swoje ciche, odprê¿aj±ce melodie.
Sile przemierzy³a bezszelestnie ogród i usiad³a wygodnie pod rosn±c± w centrum kwitn±c± wi¶ni±.
To by³o jej ulubione miejsce.
Zawsze, kiedy by³a z³a, zrozpaczona, zniechêcona, a nawet skrajnie wyczerpana lub obola³a po najró¿niejszych testach czy æwiczeniach, przychodzi³a tu, pod to stare drzewo i najpierw, jakby próbowa³a kogo¶ wypatrzeæ zadziera³a w górê g³owê, a potem, zwija³a siê w k³êbek chowa³a tym samym w jej cieniu by choæ na moment „znikn±æ” wszystkim z oczu.
Nie wiedzieæ czemu, to miejsce, mia³o swoj± w³asn± „magiê” która nie tylko j± przyci±ga³a ale i sprawia³a, ¿e wszelkie zmêczenie, troski oraz smutki znika³y jakby zaczarowane.
Czasem nawet odnosi³a wra¿enie, ¿e ca³a znajduj±ca siê w ogrodzie przyroda, przytula j± do swojej piersi niczym matka, po czym ko³ysze, a¿ wszystko w koñcu cichnie.
Dziewczyna przymknê³a na moment oczy, zas³uchana w koncert ¶wierszczy. Prawdopodobnie zasnê³aby nawet przy tej muzyce matki natury, gdyby nie cichy szelest, który niespodziewanie rozleg³ siê gdzie¶ w oddali.
Sile otworzy³a oczy i spojrza³a na zbli¿aj±c± siê ku niej postaæ.
By³ to ¶redniego wzrostu mê¿czyzna o krótko ostrzy¿onych, szpakowatych ju¿ czarnych w³osach i g³êboko osadzonych, srebrnych oczach. Mia³ mi³± twarz, przeoran± niestety g³êbokimi bliznami oraz zmarszczkami. Wydawa³ siê byæ stary i zmêczony ¿yciem chocia¿ nie mia³ jeszcze skoñczonych piêædziesiêciu lat. Ubrany by³ w tradycyjn±, czarn± hakamê, rdzaw± bluzê od kimona oraz zori. Przy boku nosi³ star±, wys³u¿on± katanê.
- Sile… - mê¿czyzna zwróci³ siê do niej mi³ym acz chropowatym g³osem – Co ty tutaj robisz o tej porze?
- Siedzê, nie widaæ? – mruknê³a nie zmieniaj±c pozycji.
Mê¿czyzna przewróci³ oczami.
- Wiesz dobrze o co mi chodzi…
- Wiem, ale nie zmienia to faktu tego co tu robiê. Siedzê sobie. Koniec. Kropka.
- Mo¿e inaczej to ujmê… - mê¿czyzna skrzy¿owa³ rêce na piersiach – Czemu, do ciê¿kiej cholery, siedzisz jak gdyby nigdy nic, w centrum ogrodu, chocia¿ nie powinno ciê tu w ogóle byæ?
- To proste - nie mog³am spaæ.
Brwi mê¿czyzny zawêdrowa³y w górê w ge¶cie zdziwienia.
- Nie mog³a¶ spaæ? – spyta³ z niedowierzaniem – My¶la³em, ¿e…
- ¬le my¶la³e¶ – przerwa³a mu w pó³ s³owa – Zreszt± powiedz mi w jaki sposób mia³abym zasn±æ, skoro jeden taki debil rzêzi mi w czasie snu do ucha niczym zdychaj±ca ¿yrafa?
Mê¿czyzna z trudem pohamowa³ napad ¶miechu.
- A¿ taki jest kiepski?
- Nawet nie pytaj… - mruknê³a – Czasem zadajê sobie pytanie, za jakie grzechy muszê go tolerowaæ…
- Mo¿e po prostu dosta³a¶ go w gratisie?
Dziewczyna skrzywi³a siê paskudnie.
- To by³o niesmaczne – burknê³a.
- Wiem, ale pewnych rzeczy nie da siê ot tak wyja¶niæ.
- Podejrzewam, ¿e mo¿na. Wystarczy zapytaæ w³a¶ciw± osobê – Sile przymknê³a porozumiewawczo jedno oko.
- A co je¶li ta „w³a¶ciwa osoba” nie odpowie?
- Uznam milczenie za swego rodzaju zgodê na wszystko.
- Nie za pochopny wniosek?
- Dochodzê do wniosku, ¿e skoro kto¶ nie chce mi czego¶ powiedzieæ to oznacza, ¿e co¶ ukrywa – westchnê³a zrezygnowana.
- A jak sam nie wie?
- To wtedy mówi o tym, nie milczy.
Mê¿czyzna westchn±³ i w zamy¶leniu popatrzy³ na drzewo.
- Dlaczego akurat ogród? – spyta³ niespodziewanie, jakby do siebie.
- Co masz na my¶li?
- Czemu przysz³a¶ do ogrodu zamiast wezwaæ kogo¶ ze s³u¿by?
Sile westchnê³a.
- Ju¿ zapomnia³e¶? To drzewo… - dotknê³a pieszczotliwie starego, wystaj±cego korzenia – zawsze by³o moim schronieniem przed wszelkim z³em, którego do¶wiadcza³am…
- Mo¿e i zapomnia³em – mê¿czyzna sk³ama³ – By³a¶ wtedy jeszcze ma³ym dzieckiem…
- Teraz mówisz jakby¶ by³ moim dziadkiem nie ojcem – mruknê³a.
- A co, je¶li tak siê czujê?
Usta Sile wykrzywi³ gorzki u¶miech, ale i nie odezwa³a siê s³owem.
Ten temat by³ ¶liski jak karp, którego kto¶ próbowa³ wy³owiæ z sadzawki.
- Powinna¶ ju¿ wracaæ do siebie, Sile – powiedzia³ w koñcu mê¿czyzna – Za parê minut stra¿nicy bêd± siê zmieniaæ. Wpadniesz w k³opoty je¶li ciê tu znajd±…
- To nic nowego – wzruszy³a ramionami.
- Nawet je¶li, to nie s±dzê aby¶ mia³a ochotê na kolejne dwa tygodnie w lochach pod rezydencj±…
Sile wzdrygnê³a siê.
Nie mia³a.
Ju¿ sam fakt przebywania w tym dusznym, bezwietrznym miejscu przez dwa tygodnie bez jedzenia, wody oraz mo¿liwo¶ci k±pieli przyprawia³ j± o dreszcze. Nie wspominaj±c rzecz jasna o niezliczonych testach, faszerowaniu czym popadnie i gwa³cie ze strony czêstokroæ pijanych stra¿ników, którzy zamiast jej pilnowaæ woleli siê z ni± zabawiaæ a¿ do utraty tchu.
- Masz racjê, tato – mruknê³a podnosz±c siê z ziemi – Pozwól w takim razie, ¿e udam siê na spoczynek.
- Id¼.
- Dobranoc tato.
- Dobranoc… Sile.

3.

Za oknami pada³ gêsty ¶nieg.
Otulony grub±, bia³± pierzyn± ogród spa³ cicho, nie niepokojony przez kogokolwiek.
By³o zimno i wietrznie, wiêc nic dziwnego, ¿e mieszkañcy rezydencji woleli sennie kiwaæ siê przy domowych ogniskach oraz piecach zamiast niepotrzebnie marzn±æ na zewn±trz.
- Kurogane! – bia³ow³osa dziewczynka potrz±snê³a ramieniem, siedz±cego przy niskim stoliku czarnow³osego m³odzieñca o du¿ych, purpurowych oczach.
Ch³opak zamkn±³ ksi±¿kê.
- Co siê dzieje, Yuki? – spyta³ ³agodnie.
- Nudzi mi siê! – zajêcza³a cicho dziewczynka, wyginaj±c w podkówkê swoje lilowe usteczka.
- Nudzi…? – zdziwi³ siê ch³opak – A co z puzzlami, które da³em ci jaki¶ czas temu?
- Ju¿ je skoñczy³am – mruknê³a, wskazuj±c kompletny obrazek – Poza tym, nie jest to zbyt ciekawe zajêcie…
- Nie? My¶la³em, ¿e lubisz puzzle…
Dziewczynka potrz±snê³a g³ow±.
- To jest fajne, ale do czasu - westchnê³a pakuj±c mu siê w ramiona – Jak za d³ugo nad nimi siedzisz to zaczynasz mieæ tego do¶æ.
- Skoro nie chcesz bawiæ siê puzzlami, to na co masz ochotê?
- Chcê wyj¶æ do ogrodu – powiedzia³a – Ty³ek ju¿ mnie zaczyna boleæ od siedzenia na pod³odze…
- Przykro mi, ma³a – Kurogane pokiwa³ smêtnie g³ow± – Nadal masz szlaban. Jeszcze nie wyzdrowia³a¶ na tyle, ¿eby wychodziæ na dwór.
- Nawet na piêæ minut?
- Nawet na piêæ minut – odpar³ twardo ch³opak.
- Ale mi siê nudzi! – dziewczynka przybra³a zrozpaczone oblicze.
- Widzê i s³yszê – skwitowa³ kwa¶no ch³opak, po czym zaproponowa³ – Mo¿e poczytasz sobie jak±¶ ksi±¿kê?
- Nie chcê – Yuki wydê³a usteczka, wyra¼nie niezadowolona – G³owa mnie boli…
Kurogane dotkn±³ jej czo³a.
- Bo masz jeszcze gor±czkê – powiedzia³ wstaj±c z miejsca – Powinna¶ siê po³o¿yæ.
- Nie… - zamarudzi³a dziewczynka.
- Yuki…
Dziewczynka pokrêci³a g³ow±.
- A je¶li ja siê z tob± po³o¿ê i poczytam ci na dobranoc?
- Przecie¿ jeszcze nie ma nocy…
- Ale za³o¿ê siê o zapas moich ¿elków, ¿e z t± temperatur± to do rana bêdziesz spa³a jak zabita – mrukn±³ podnosz±c j± z pod³ogi i k³ad±c na swoim ³ó¿ku – To co? Czytamy i ¶pimy?
Do¶æ niechêtnie da³a mu siê przebraæ w za du¿± podkoszulkê, spodenki oraz owin±æ szczelnie ko³dr±.
- Chcesz bajkê czy jak±¶ opowie¶æ? – spyta³ podchodz±c do uginaj±cego siê od ksi±¿ek rega³u.
- Chcê siê przytuliæ – b±knê³a.
Ch³opak z u¶miechem po³o¿y³ siê obok dziewczynki i przygarn±³ do siebie.
- Lepiej?
Kiwnê³a g³ow±.
Kurogane, mimo szczup³ej postury by³ niesamowicie ciep³y i pachnia³ lasem oraz latem w pe³ni.
By³o w¶ród nich co¶ jeszcze, ale nie potrafi³a tego jednoznacznie okre¶liæ. Wiedzia³a za to jedno – ten zapach przyci±ga³ j± niczym magnes, sprawiaj±c jednocze¶nie, ¿e czu³a siê w jego ramionach niezwykle bezpieczna i kochana ponad wszystko.
- Kurogane… - zamrucza³a cicho.
- Co tam, ksiê¿niczko?
- Ju¿ nic… Dobranoc…
- Dobranoc, kochanie…

4.

Sile otworzy³a gwa³townie oczy i zaklê³a siarczy¶cie, gdy jasne ¶wiat³o poranka porazi³o j± niespodziewanie. Ksi±¿ka, któr± do niedawna jeszcze trzyma³a na kolanach razem z kocem, spad³a g³ucho na pod³ogê.
Co to by³o? pomy¶la³a, opieraj±c z powrotem g³owê na rêku. Ta wizja…
Niby od lat miewa³a dziwaczne sny, jednak stanowi³y one niewielki skutek uboczny testów, które na niej przeprowadzano.
Tym razem by³o inaczej.
Nikt jej niczym nie nafaszerowa³, co gorsza - zobaczy³a co¶, co przypomina³o jaki¶ wyrwany z kontekstu film, na który patrzy³a gdzie¶ zza pleców tego dziwnego, bia³ow³osego dziecka. Niby nie by³o to nic szczególnego – ot zwyk³y widok na pokój, ksi±¿ki, ch³opaka i ogród.
Sile zamar³a.
Ogród.
Tak…
Ogród wydawa³ siê jej niezwykle znajomy. Mo¿e nie dok³adnie ten sam, ale zbli¿ony wygl±dem do tego, otaczaj±cego ca³± rezydencjê.
Jakby sprzed lat… pomy¶la³a mimowolnie.
Na raz jednak, z zamy¶lenia wyrwa³ j± szelest odsuwanych drzwi.
W progu sta³a teraz jedna ze s³u¿±cych z tac± w jednej rêce i ubraniami w drugiej.
- Dzieñ dobry, wasza ksi±¿êca mo¶æ – przywita³a j± ¿yczliwie i wesz³a g³êbiej.
- Witaj Min – kiwnê³a ciemnow³osej dziewczynie g³ow±.
- Jak siê spa³o?
Sile nie odpowiedzia³a.
Nie mia³a ochoty t³umaczyæ niezbyt ogarniêtej i chêtnej do plotek s³u¿ce wizji, która nadal kot³owa³o siê w jej g³owie razem z wieloma, k³opotliwymi pytaniami.
- A¿ tak ¼le by³o? – spyta³a cicho, stawiaj±c tacê na niewielkim stoliku.
Dziewczyna skrzywi³a siê, ale nie poprawi³a jej toku my¶lenia.
W zasadzie trochê prawdy w tym by³o.
- Zamiast pytaæ mnie o g³upoty, lepiej powiedzia³aby¶ mi jaki jest dzi¶ rozk³ad zajêæ – mruknê³a w koñcu, siêgaj±c po fili¿ankê z herbat±.
- Na razie ¶niadanie, k±piel i audiencja – odpar³a Min, kompletnie nie zra¿ona tonem g³osu swojej pani.
- Nic wiêcej?
- Królowa kaza³a wykonaæ wam tylko te trzy rzeczy.
- O! Czy¿by¶my mieli dzieñ dobroci dla zwierz±t? – Sile by³a wyra¼nie zaskoczona.
- Nie mam pojêcia – s³u¿ka wzruszy³a ramionami i za¶cieli³a pospiesznie ³ó¿ko – Mo¿e, to przez ten zbli¿aj±cy siê zjazd?
- Zjazd? – Sile poruszy³a siê niespokojnie w fotelu.
- Tak panienko – Min kiwnê³a g³ow± – Zjazd Wilków, który ma siê odbyæ w przysz³ym tygodniu. Nie wiedzia³a¶?
Jej mina mówi³a sama za siebie.
- Co wiesz jeszcze na ten temat?
- Nie za wiele… - dziewczyna westchnê³a – Tylko tyle, ¿e przybêd± do nas najsilniejsi przedstawiciele wilczych klanów. Najpierw nast±pi uroczysty ho³d, a potem bêd± debatowaæ nad jakim¶ sojuszem…
Sile zmarszczy³a brwi.
Sojusz…?
Kiedy wilki przyje¿d¿a³y do rezydencji aby debatowaæ nad czymkolwiek zawsze robi³a siê awantura nie z tej planety. Eiri starym zwyczajem obiecywa³a wiele, ale nie nale¿a³a do najs³owniejszych. Poza tym z ca³ego swojego pod³ego do dna serca nienawidzi³a wilko³aków, wiêc od lat rzuca³a im k³ody pod nogi. Przez to, ona - Sile, niejednokrotnie wys³uchiwa³a, siedz±c w ojcowskim gabinecie, ¿ali uciskanych i pró¶b o pomoc lub ingerencjê. Na nic to jednak siê zdawa³o. Ojciec nie mia³ ju¿ swojej w³adzy. By³ bezradny i w zasadzie b³±ka³ siê miêdzy tymi problemami jak dziecko we mgle.
- A znana jest jaka¶ konkretna liczba przybywaj±cych? – spyta³a po chwili.
- Kira wspomina³a co¶ o lokowaniu go¶ci w Le¶nym Pawilonie….
Sile przymknê³a oczy.
Le¶ny Pawilon mia³ sens, je¶li oczywi¶cie rachunki jej nie myli³y.
Klanów, które pozosta³y przy Pandemonium i Gehennie pozosta³o niewiele ponad piêædziesi±t – zatem ponad setka przyjezdnych.
Marny wynik, zwa¿ywszy, ¿e stare zapisy, które niepostrze¿enie kiedy¶ przeczyta³a w gabinecie ojca mówi³y o ponad stu, wilczych klanach i tyle¿ samo innych istot ciemno¶ci.
- Czy to ju¿ wszystkie wie¶ci? – spyta³a w koñcu porzucaj±c rozmy¶lania polityczne.
Zaczyna³a boleæ j± od tego g³owa.
- Tak.
- W takim razie pora na k±piel… - mruknê³a podnosz±c siê z fotela i kieruj±c swoje kroki do balii schowanej za wysokimi, czarnymi parawanami. Woda, zgodnie z jej przewidywaniami by³a ju¿ gor±ca, wiêc pospiesznie zrzuci³a z siebie ubrania i zanurzy³a w niej.
- Mam wam pomóc umyæ w³osy, panienko? – spyta³a zza parawanu Min.
- Nie. Mo¿esz na razie i¶æ – odpar³a – Przyjd¼ kiedy nadejdzie czas audiencji.
- Wedle rozkazu – dziewczyna sk³oni³a siê i razem z jej brudnymi ciuchami opu¶ci³a pokój.
Znów zrobi³o siê cicho.

*
Koñczy³a w³a¶nie zaplataæ swoje w³osy we francuski warkocz, gdy do pokoju wesz³a Min w asy¶cie jakiego¶ nieznanego jej stra¿nika.
- Pora udaæ siê na audiencjê, wasza ksi±¿êca mo¶æ – s³u¿ka sk³oni³a siê dziewczynie przesadnie g³êboko.
- Idê…idê…. – mruknê³a Sile zaciskaj±c ca³o¶æ z³ocist±, misternie grawerowan± spink± – tunelem.
- A makija¿? – Min zatrzyma³a j± w pó³ kroku – Nie ma panienka na³o¿onego makija¿u, jak na ksiê¿niczkê przysta³o…
- My¶lê, ¿e nie bêdzie mi dzisiaj potrzebny.
- Czemu panienka tak twierdzi?
Choæby dlatego, g³upia krowo, ¿e mój dzieñ koñczy audiencja… mruknê³a w my¶lach Sile. A to oznacza, ¿e poza tradycyjnym zrzêdzeniem, otrzymam za swoje „dobre sprawowanie” jak±¶ „uprzejm±” karê po, której makija¿ nie bêdzie w ogóle widoczny. Poza tym lepiej ¿eby go tam nie by³o. Przynajmniej nie wda mi siê ¿adne zaka¿enie …
- Pozwól, ¿e zachowam to dla siebie – powiedzia³a jednak na g³os.
- Jak tam sobie panienka ¿yczy – Min wzruszy³a ramionami – Zechcê jednak zwróciæ wam uwagê, ¿e jej królewskiej mo¶ci to siê nie spodoba…
- Jakby mnie to obchodzi³o… – rzuci³a przez ramiê dziewczyna.
- Ksiê¿niczko!
- Chod¼my – doda³a krótko, g³osem nieznosz±cym sprzeciwu – Do¶æ ju¿ czasu zmarnowali¶my na tê bezsensown± dyskusjê.

*
W sali audiencyjnej t³oczy³o siê ju¿ ca³kiem sporo ludzi, gdy w koñcu do niej dotar³a.
- Wasza ksi±¿êca mo¶æ… - ros³y, ubrany w szare szaty wampir, o zniewalaj±cym, szafirowym spojrzeniu oraz d³ugich blond w³osach uk³oni³ siê jej g³êboko – Cieszê siê, ¿e ciê widzê. Królowa ju¿ czeka.
- Witaj Solarze – Sile dygnê³a – Czy¿bym siê spó¼ni³a?
- Nie – wampir pokrêci³ g³ow± – O dziwo, jeste¶ na czas.
Tyle dobrego…
- Co to za zgromadzenie? – powiod³a wzrokiem zebranych.
- Petenci do Królowej. G³ównie przedstawiciele jakich¶ pomniejszych, wilczych klanów…
- Du¿o ich – skwitowa³a – To przez nadchodz±cy Zjazd?
Solar zesztywnia³.
- Sk±d wiesz o Zje¼dzie?
- A co, nie powinnam?
Po jego minie zgad³a, ¿e tak.
- Dlaczego? – spyta³a ch³odno.
- Rozkaz Królowej.
- W celu…? – dopytywa³a siê.
- Eiri nie chce aby¶ bra³a w nim udzia³ – szepn±³ jej do ucha –My¶lê, ¿e twoja obecno¶æ na zebraniu mo¿e zaszkodziæ jej planom. Pamiêtasz, co by³o dwa lata temu?
Pamiêta³a a¿ za dobrze.
To by³ ostatni raz gdy udzielono jej g³osu. Sprawa dotyczy³a sojuszy wilków z wampirami. Królowa pragnê³a szeregu ograniczeñ dla wilków, a ona, zamiast ¶lepo zgodziæ siê z ni± za¿±da³a równowagi. Przez t± ró¿nicê w pogl±dach zjazd zakoñczy³a potê¿na awantura, a ona, w „nagrodê” trafi³a na ponad miesi±c do lochów.
Wzdrygnê³a siê mimowolnie na to wspomnienie.
- Nie przypominaj mi – mruknê³a – Czy¿by zanosi³o siê na wznowienie tamtych obrad?
- Nie wiem. Nawet mi Królowa wszystkiego nie powiedzia³a.
Sile spojrza³a na wampira wyra¼nie zaskoczona.
Odk±d tylko pamiêta³a, Solar by³ zaufan±, praw± rêk± oraz cieniem Królowej. Mimo, ¿e do koñca nie zgadza³ siê z pewnymi posuniêciami swej pani, wykonywa³ bez mrugniêcia okiem ka¿de jej polecenie. Nigdy nie zdarzy³o mu siê zawie¶æ.
Skoro jednak Eiri i jego nie dopu¶ci³a do tych informacji, co¶ musia³o siê wydarzyæ.
- Popad³e¶ w nie³askê? – spyta³a najciszej jak potrafi³a.
Solar pokrêci³ g³ow±.
- Wiêc dlaczego?
- Nie mam pojêcia – wampir westchn±³ – Ale zamierzam siê dowiedzieæ.
Sile u¶miechnê³a siê.
Podobnie jak ona, nie poddawa³ siê niczemu i nikomu.
Lubi³a go za to.
- Zmieniaj±c temat… - Solar wyrwa³ j± z zamy¶lenia – S³ysza³em, ¿e Bia³y zawali³…
Dziewczyna odruchowo schowa³a twarz w rêku.
Plotki rozchodzi³y siê w tempie ekspresowym.
- Czy w tym pa³acu, jest jeszcze kto¶, kto o tym nie wie? – spyta³a zrezygnowana.
- Nie s±dzê – wampir u¶miechn±³ siê, po czym spowa¿nia³ – Marginesem mówi±c, czy to prawda, ¿e mimo aresztu domowego, opu¶ci³a¶ pokój?
Sile zesztywnia³a.
- A wiêc i to wiadomo?
- Tylko Bia³emu, tobie, mnie i…
- Królowej… - dokoñczy³a.
- Tak – powiedzia³ po chwili – Eiri jest na ciebie z³a i nie s±dzê, ¿eby pu¶ci³a ci to p³azem.
- Nie pierwszy to i nie ostatni raz – dziewczyna przewróci³a oczami.
- To prawda, ale radzi³bym byæ ostro¿nym – odpar³ powa¿nie – Ostatnio Królowa nie jest sob±. Ciê¿ko przewidzieæ jej nastêpne ruchy…
Sile kiwnê³a g³ow± na znak zrozumienia.
Z ogniem siê nie igra³o.
- A teraz chod¼my – doda³ g³ucho – Królowa wzywa…

*
Pani Pandemonium ju¿ na nich czeka³a.
Rozparta w tym swoim rêcznie rze¼bionym, z³otym tronie, spogl±da³a z wy¿szo¶ci± na wszystko doko³a z nimi w³±cznie.
W³a¶ciwie, to siê temu nie dziwi³a.
Gdyby, jak ona, mia³a trochê ponad metr sze¶ædziesi±t wzrostu, nieproporcjonaln± figurê, ma³y biust, lekko zmarszczon± skórê, klapniête w³osy i kompletny brak gustu, z pewno¶ci± te¿ by uprzykrza³a ¿ycie wszystkim doko³a.
- Przyprowadzi³em Sile, moja Królowo – Solar przyklêkn±³ przed tronem.
Sile posz³a w jego ¶lady.
Wola³a nie wszczynaæ awantury przy go¶ciach. I tak mia³a ju¿ do¶æ k³opotów.
- Dziêkujê Solarze – rzuci³a beznamiêtnie Eiri, po czym zwróci³a siê do niej – Witaj, moja droga córko…
- B±d¼ pozdrowiona, Królowo – odpar³a Sile, nie podnosz±c g³owy.
- Powstañ.
Pos³usznie podnios³a siê z kolan.
- Solarze, wypro¶ petentów. Audiencja zosta³a zakoñczona.
- Tak, pani – zgi±³ siê w pok³onie i rzuci³ do zebranych kilka s³ów.
Podnios³a siê wrzawa, ale co do jednego petenci opró¿nili salê.
Zosta³a tylko ich trójka.
- Czy wiesz, dlaczego zosta³a¶ wezwana? – jej g³os przybra³ ostr± nutê.
- Mogê siê jedynie domy¶laæ, pani – odpar³a.
- Domy¶laæ, hê? – rzuci³a. Jej du¿e, bursztynowe oczy, zal¶ni³y niebezpiecznie.
- Tak.
- A wiêc powiem ci, dlaczego – powiedzia³a podnosz±c siê z miejsca – Po pierwsze, swoimi czynami splami³a¶ honor mojego Genera³a…
To on go jeszcze ma? zakpi³a sobie w my¶lach Sile.
Mówienie pewnych rzeczy na g³os by³o w obecno¶ci Królowej do¶æ niebezpieczne.
- Po drugie… - kontynuowa³a – Z³ama³a¶ ¶wiadomie na³o¿ony przeze mnie rozkaz. Opu¶ci³a¶ swój areszt bez stra¿nika oraz mojej zgody. Tym samym ugodzi³a¶ we mnie, a nie tak ciê wychowa³am…
Wychowa³am? Dobre sobie… Chcia³a¶ chyba powiedzieæ „terroryzowa³am”…Sile mia³a ochotê siê skrzywiæ na ten potok bzdur. Powstrzyma³a siê jednak.
- Co masz na swoje usprawiedliwienie? – spyta³a w koñcu.
- Nie bêdê siê usprawiedliwia³a – powiedzia³a spokojnie – ¯adne wyja¶nienie i tak niczego nie zmieni...
Eiri spojrza³a na ni± bacznie.
- Nie zamierzasz siê broniæ przed kar± któr± dla ciebie przygotowa³am?
Sile omal nie parsknê³a ¶miechem.
- Nie – mruknê³a – Przed twoj± kar± nie ma ucieczki.
Brwi Królowej niebezpiecznie zmarszczy³y siê.
- Czy¿by¶ w³a¶nie mi zasugerowa³a, ¿e jestem bezduszn± tyrank±? – spyta³a prostuj±c siê.
- To twój wniosek – Sile wykrzywi³a usta - Nie mój.
- Sugerowa³a¶….
- Niczego nie sugerowa³am – przerwa³a jej dziewczyna. W zasadzie grób i tak mia³a ju¿ wykopany. Pytanie tylko jak g³êboki – Przekaz by³ prosty, a ¿e zrozumia³a¶ go opacznie to wy³±cznie twoja w³asna wina…
Królowa poderwa³a siê ze swojego tronu, wyra¼nie rozw¶cieczona jej s³owami.
- Co¶ ty powiedzia³a? – warknê³a na tyle gro¼nie, ¿e Solar, stoj±cy za tronem zamar³ w kompletnym bezruchu.
- To co s³ysza³a¶ – odpar³a zimno Sile – O ile te¿ i na s³uch ci nie pad³o…
Te s³owa najwyra¼niej przela³y czarê goryczy, bo Królowa, w dzikiej furii dopad³a jej i z³apawszy mocno za szyjê, unios³a w górê.
- Jeste¶ mocna w gêbie, wiesz? - rzuci³a chrapliwie. Najwyra¼niej z trudem powstrzymywa³a siê aby nie z³amaæ jej karku – Zupe³nie jak Yukari…
Yukari…? Sile poruszy³a siê niespokojnie na d¼wiêk tego imienia. Nie zna³a go, a mimo wszystko brzmia³o ono ca³kiem znajomo.
- Ciekawe czy jeste¶ równie silna co ona… - mruknê³a ciskaj±c dziewczyn± w ty³.
Sile zarzêzi³a i zakrztusi³a siê haustem ¶wie¿ego powietrza.
- Wstawaj! – za¿±da³a.
Pos³usznie podnios³a siê z pod³ogi.
Zmia¿d¿one gard³o uniemo¿liwia³o na razie jakiekolwiek mówienie, wiêc komentarze i pytania musia³y zaczekaæ.
- Solarze – Królowa zwróci³a siê do wampira tonem nie znosz±cym sprzeciwu – Przynie¶ miecze.
Mê¿czyzna w milczeniu przyniós³ broñ i poda³ ka¿dej po jednym.
Sile przyjrza³a siê swojemu bacznie.
Wygl±da³ na wiekowy.
Mia³ klasyczn±, oplecion± jedwabnym, bladoczerwonym i ró¿owym sznurem tsukê oraz misternie wygrawerowan± tsubê z motywem kwitn±cej wi¶ni. Ostrze mimo, ¿e kto¶ wypolerowa³ je na b³ysk, wci±¿ pachnia³o przelan± przed laty krwi±.
By³ piêkny ale i diablo niebezpieczny.
- Zaczynajmy – zakomunikowa³a Królowa rzucaj±c siê do przodu.
Szczêknê³o ¿elazo.
- Niez³e sparowanie – rzuci³a s³odko, a¿ dziewczynie wykrêci³o ¿o³±dek.
Tu nie by³o czego chwaliæ.
Sile od pocz±tku wiedzia³a, ¿e ciêcie bêdzie banalnie proste.
Królowa dopiero siê rozgrzewa³a.
Czu³a to.
- Zmêczona? – spyta³a po kolejnej wymianie, jak¿e ugrzecznionych ciosów.
Sile zaprzeczy³a, przybieraj±c jednocze¶nie raczej znudzony wyraz twarzy.
- Nudzi ciê ta dziecinada?
Potakniêcie.
- To mo¿e spowa¿niejemy? – zachichota³a, po czym przybra³a lu¼n± pozycjê.
Sile zmarszczy³a brwi.
Zna³a to stadium i wiedzia³a doskonale co to oznacza.
Królowa z lekko¶ci± odbi³a siê od pod³ogi i zniknê³a.
Dziewczyna zamknê³a oczy, przygotowuj±c jednocze¶nie blok.
- Tu jestem! – za¶piewa³a Królowa, wyprowadzaj±c cios z góry.
Sile odbi³a go wprawnie, ale to by³ b³±d.
Uderzenie w skroñ, które nadlecia³o sekundê pó¼niej, pos³a³o j± na pod³ogê.
Zawy³a, jednak nie wylegiwa³a siê na ziemi zbyt d³ugo.
W¶ciek³a, w prêdkim piruecie, ciê³a p³asko.
Po twarzy Królowej potoczy³o siê kilka gêstych, krwawych kropel.
- Zrani³a¶ mnie… - Eiri spojrza³a na krew na swoich palcach i obdarzy³a j± pe³nym nienawi¶ci spojrzeniem – Zap³acisz mi za to, Sile…
Sile u¶miechnê³a siê paskudnie.
Wiedzia³a o tym od samego pocz±tku, teraz tylko musia³a zaczekaæ spokojnie na kolejny ruch.
Królowa wykona³a zgrabny m³ynek mieczem i ruszy³a przed siebie powolnym, kocim krokiem.
Nie spieszy³a siê.
Sile zamar³a.
Nie wiedzieæ czemu, nagle poczu³a siê niczym ofiara, któr± drapie¿ca powoli zacz±³ osaczaæ.
To nie by³o normalne.
- Boisz siê – stwierdzi³a Królowa nie zmieniaj±c tempa – Czujê to…
Sile potrz±snê³a g³ow±, chocia¿ to co mówi³a Eiri by³o prawdziwe.
- Nie oszukasz mnie, ¦nie¿ynko – powiedzia³a unosz±c w górê miecz – Nie oszukasz swojego przeznaczenia…
A potem wszystko zala³ mrok.

5.

Kto¶ zapuka³ cicho do drzwi.
Kurogane ziewn±³ przeci±gle i uwolni³ siê z silnego u¶cisku Yuki, która pochrapywa³a cicho, szczelnie owiniêta ko³dr±.
- Proszê! – zawo³a³ niezbyt g³o¶no.
Drzwi skrzypnê³y, a w progu, pojawi³a siê wysoka, srebrnow³osa kobieta o niezwykle intensywnie z³otych oczach. Ubrana by³a w bladoró¿ow±, eleganck± sukniê z gorsetem.
- Wasza wysoko¶æ… - ukl±k³ pospiesznie na pod³odze.
- Wstañ Czarny – powiedzia³a miêkko mimo, ¿e ca³a jej aparycja wrêcz mrozi³a – Przysz³am tylko zobaczyæ co ze ¦nie¿ynk±.
- ¦pi – powiedzia³, zerkaj±c k±tem oka na dziewczynkê, której najwyra¼niej ¿adne odg³osy nie przeszkadza³y w drzemce – Chcecie pani, abym j± obudzi³?
- Nie. Nie trzeba – odpar³a podchodz±c do ³ó¿ka – Jak siê czuje?
- Ma gor±czkê, ale do rana powinna min±æ.
Kobieta skinê³a g³ow± i przy³o¿y³a swoj± lodowat± d³oñ do czo³a córeczki.
- Przykro mi, ¿e to na ciebie zawsze spada obowi±zek troszczenia siê o ni± kiedy my z Królem nie mamy na to czasu – powiedzia³a po chwili.
- Dla mnie to zaszczyt zajmowaæ siê ksiê¿niczk±.
- Przecie¿ ona jest jak wrzód na ty³ku…
- Nawet je¶li, to mi ten „wrzód” nie przeszkadza. Wrêcz przeciwnie, nawet bardzo go lubiê… - odpar³ z u¶miechem ch³opak.
- Lubisz?
- No tak…
- J± jako j± czy mo¿e jak… siostrê?
Kurogane zamy¶li³ siê.
- A co, je¶li jest trzecia opcja? – spyta³ powa¿nie.
Oczy królowej rozszerzy³y siê w ge¶cie zaskoczenia.
- Chcesz mi powiedzieæ, ¿e ty, j±…?
- Wiem, ¿e to niezbyt moralne i w ogóle nie powinienem o tym my¶leæ, ale tak - kocham t± ma³± diablicê, chocia¿ ona mo¿e sobie z tego nie zdawaæ sprawy – westchn±³.
Kobieta przez moment milcza³a zaszokowana tym wyznaniem.
- Ile to trwa?
- Odk±d skoñczy³a dziesiêæ lat, czyli bêd± ju¿ trzy lata… – powiedzia³ cicho.
- Dlaczego nic mi nie powiedzia³e¶? – spyta³a, ale w jej g³osie nie by³o pretensji – Przecie¿ podarowa³abym ci j± na twoj± Pani± i by³oby po sprawie.
- Chcê na ni± zaczekaæ – odpar³ – Jest jeszcze za m³oda aby nazwaæ w³a¶ciwym imieniem uczucia do mnie…
- Jednym s³owem – nie chcesz jej do niczego zmuszaæ, ani stawiaæ przed faktem dokonanym tak?
- Dok³adnie.
- Rozs±dna my¶l – królowa potaknê³a – Ale czy aby nie za obci±¿aj±ca?
- Nic mi nie bêdzie.
- A co je¶li ona w koñcu pokocha kogo¶ innego?
- Mówi siê trudno – Kurogane westchn±³.
- To bêdzie bolesne…
- Lepszy ból, ni¿ patrzenie jak siê mêczy – odpar³ spokojnie – Poza tym chcê aby by³a szczê¶liwa. Jej szczê¶cie jest moim szczê¶ciem.
Królowa milcza³a przez chwilê wa¿±c ka¿de s³owo ch³opaka.
- Jeste¶ tego pewien? – spyta³a w koñcu.
- Absolutnie.
- Dobrze - kiwnê³a g³ow± i siêgnê³a po woreczek, który zawsze nosi³a przy pasku – W takim razie dam ci to...
- Co to takiego? – spyta³ odbieraj±c go od niej.
- Symbole Przynale¿no¶ci – rzek³a spokojnie – Te, które zak³ada Pani i jej Wilk w czasie uroczystego po³±czenia wiêzi i krwi.
Kurogane omal nie upu¶ci³ sakiewki.
- Nie mogê ich wzi±æ! Przecie¿ to bêdzie jednoznaczne z…
- Nie – przerwa³a mu – Nie bêdzie.
- Dlaczego?
- Bo na razie nie reaguj±.
- A musz±?
- Tak – wyja¶ni³a królowa – To magiczne przedmioty, które wiedz± kto komu jest przeznaczony.
- Jak to poznaæ?
- Zaczn± zmieniaæ kszta³ty. Poza tym powinny równie¿ pojawiæ siê imiona…
- Czyli mam ich wypatrywaæ?
- Nie. Zapomnij o nich. Same dadz± ci znaæ.
- To co mam robiæ?
- Czekaæ – królowa u¶miechnê³a siê nieznacznie.
- A co je¶li, to nie moje imiê siê tam pojawi?
- Symbole znikn±.
- Tak po prostu?
Potaknê³a i ruszy³a ku drzwiom.
- Pani?
- Tak, Czarny?
- Dziêkujê…
- Nie dziêkuj mi – rzuci³a przez ramiê – To by³ rozkaz.
- W takim razie, postaram siê was pani, nie zawie¶æ…. – rzek³ oficjalnie przyklêkuj±c przed kobiet±.
- Mam nadziejê Czarny… mam nadziejê…

6.

Obudzi³ j± ból, który niespodziewanie szarpn±³ ca³ym jej cia³em.
Odruchowo spróbowa³a zwin±æ siê w k³êbek, ale nie da³a rady. Jej rêce oraz nogi krêpowa³y ciê¿kie, ¿elazne kajdany.
Nie musia³a otwieraæ oczu ¿eby wiedzieæ gdzie jest.
- Nie ruszaj siê – rozleg³o siê niespodziewanie tu¿ nad ni± – Jeste¶ w kiepskim stanie…
- Solar… - wyszepta³a chrapliwie – Co mi…?
- Królowa trochê przesadzi³a.
Przesadzi³a… Sile mia³a wielk± ochotê skrzywiæ siê na te s³owa, ale nie da³a rady. Dobre sobie…
- Konkrety proszê.
- Jak sobie ¿yczysz… - wampir westchn±³ - Masz cztery po³amane ¿ebra, odbite nerki, solidny wstrz±s mózgu, krwiaka na czole, po³amane kostki, naruszone nadgarstki, masê st³uczeñ i g³êbok± ranê przez ca³e plecy…
- Dlaczego pamiêtam tylko uderzenie w g³owê?
- Bo po tym jak drasnê³a¶ twarz Eiri, ta znokautowa³a ciê przy wykorzystaniu hipnozy – wyja¶ni³ - Zanim ostatecznie upad³a¶ na pod³ogê, zd±¿y³a ciê jeszcze ci±æ w plecy i st³uc na kwa¶ne jab³ko…
- Piêknie… - mruknê³a – Co¶ jeszcze?
- By³a¶ nieprzytomna przez tydzieñ, jeszcze dzieñ i zacz±³bym siê martwiæ.
- Hola! Nie tak ³atwo mnie zabiæ…
- Na twoim miejscu, wstrzyma³bym siê z tego rodzaju wypowiedziami – westchn±³ – Zwa¿ywszy na fakt, ¿e Królowa nie wykorzysta³a ca³ej swojej si³y gdy ciê la³a …
Sile wzdrygnê³a siê.
- Nie?
- Nie.
- Dlaczego?
- Gdyby faktycznie w³o¿y³a w to ca³± swoj± energiê zosta³aby z ciebie tylko mokra plama – w g³osie Solara przebrzmiewa³o napiêcie – Jednak nie mo¿e ciê zabiæ. Przynajmniej nie teraz…
- Czy¿bym by³a jej do czego¶ potrzebna?
- To mo¿liwe.
Zapad³o na moment milczenie.
- Powiedzia³e¶, ¿e by³am nieprzytomna przez tydzieñ… – mówienie nadal sprawia³o jej problem – A zatem zjazd…
- Ju¿ siê rozpocz±³ – dokoñczy³.
- Cholera…
- Chcia³a¶ przy tym byæ?
- Nie do koñca… - burknê³a rumieni±c siê – Chcia³am spotkaæ siê z tat±…
- Z Królem? Po co?
- Mam do niego kilka pytañ…
- To co¶ istotnego?
Sile kiwnê³a g³ow±.
- W tym stanie nie dasz rady – powiedzia³ szczerze – Zreszt±, twój organizm nie chce siê zbytnio regenerowaæ.
- Wiem, mimo wszystko muszê… - nacisnê³a – To wa¿ne…
Solar westchn±³.
- Mogê wstrzykn±æ ci mutagen, dziêki któremu zregenerujesz wiêkszo¶æ uszkodzeñ…
- Ale?
- Twój organizm mo¿e go nie przyj±æ.
- A jak przyjmie?
- To bêdziesz w stanie wyj¶æ na górê.
- Pod stra¿±?
- Bez stra¿y – odpar³ – Eiri ciê u³askawi³a. Przynajmniej na razie…
Sile nie wiedzia³a czy cieszyæ siê czy wietrzyæ spisek.
Królowa by³a nieprzewidywalna.
- A co ze zjazdem?
- Podejrzewam, ¿e bêdziesz mog³a wzi±æ udzia³ – mrukn±³ szykuj±c zastrzyk – Rzecz jasna, pod warunkiem absolutnego zakazu ingerencji.
- Tyle dobrego…
- Pasuje ci to?
- Na razie wystarczy.
- Na razie…? – wampir zmarszczy³ brwi – Sile, ty chyba nie my¶li o tym ¿eby znów podpa¶æ Królowej, co?
- Dopóki mnie nie sprowokuje, bêdê cicho.
- To mo¿e jednak nie dam ci tego zastrzyku…
- Solarze… - ton jej g³osu przybra³ ostre brzmienie.
- ¯artowa³em… - mrukn±³ i wbi³ ig³ê w jej ramiê – Przygotuj siê…
Skinê³a g³ow±, zaciskaj±c przy tym mocno d³onie.
Szarpnê³o jej cia³em stosunkowo gwa³townie. Ból, regeneruj±cych siê koñczyn, raz po raz wyrywa³ z gard³a dziewczyny wrzask, a¿ w koñcu zaczê³a tylko kwiliæ niczym ranione czym¶ dziecko.
- Zaraz bêdzie po wszystkim… - Solar, który najwyra¼niej sta³ gdzie¶ obok przy³o¿y³ ch³odn± d³oñ do jej rozpalonego czo³a – Wytrzymaj… ¦nie¿ynko.
Sile otworzy³a oczy i spojrza³a na wampira wyra¼nie zaskoczona.
¦nie¿ynko…? pomy¶la³a.
Przecie¿ tak nazywa³a siê ta dziewczynka z jej wizji, a przynajmniej tamta srebrnow³osa kobieta tak do niej mówi³a.
¦nie¿ynka.
Czy¿by tu chodzi³o o ni±?
- Wszystko w porz±dku, Sile? – Solar popatrzy³ na ni± zaniepokojony.
Nie mog³a mu powiedzieæ.
- Tak… - mruknê³a – Zawiesi³am siê na moment…
- Jak siê czujesz?
- Bywa³o lepiej, ale nie mogê narzekaæ… - odpar³a przekrêcaj±c cia³o z pleców na bok – Pomo¿esz mi zej¶æ?
W u³amku sekundy oswobodzi³ j± z ³añcuchów i postawi³ na pod³odze.
Zachwia³a siê.
- Dasz radê i¶æ sama? – spyta³ widz±c pierwsze, nieudolne próby przej¶cia paru metrów przez Sile.
- Nie bardzo. Bêdê potrzebowa³a twojej pomocy…
- Chcesz na barana czy mam nie¶æ ciê jak ksiê¿niczkê?
Dziewczyna sp³onê³a rumieñcem.
- Wystarczy, ¿e wspomo¿esz mnie swoim ramieniem.
- Tylko tyle? – za¿artowa³ przerzucaj±c sobie jej rêkê na ramiê.
- Tak – burknê³a, po czym ponagli³a go – Chod¼my ju¿…

*
By³o ju¿ pó¼ne popo³udnie gdy opu¶cili w koñcu piwnicê.
Sile sz³a niepewnie, przy czym potyka³a siê i przewraca³a na przemian.
- Na pewno nie chcesz byæ niesiona? – spyta³ Solar, gdy znowu próbowa³a zebraæ siê z powrotem na nogi – To chodzenie nie idzie ci zbyt dobrze…
- Na pewno… - odpar³a krótko – To wina zmêczenia…
- Tym bardziej powinna¶ siê daæ.
Ofuknê³a go tylko w odpowiedzi, ale zap³aci³a za to kolejnym potkniêciem.
- Cholera jasna! - warknê³a wyra¼nie rozw¶cieczona ca³± t± sytuacj± – W ¿yciu nie dojdê do swojego pokoju w tym stanie!
- Mówi³em ci…
- Och, cicho b±d¼ Solarze! – burknê³a.
- Panie Solarze! – przerwa³o im nawo³ywanie gdzie¶ z g³êbi korytarza – Panie Solarze!
- Tu jestem! – odpowiedzia³ wampir, za¶ na horyzoncie zamajaczy³ im stra¿nik.
- Dobrze, ¿e was znalaz³em! – westchn±³ i uk³oni³ siê g³êboko Sile – Pani… witajcie!
- Czo³em – odpar³a – Po co wam Solar?
- Królowa go szuka, wasza wysoko¶æ – odpar³ szybko wojownik – Jest jej potrzebny.
- Do czego? – spyta³ ju¿ sam zainteresowany.
- Nie wiem. Kaza³a was znale¼æ i zabraæ do jej prywatnych pokoi…
- Ju¿ idê… - mrukn±³ po czym spojrza³ na dziewczynê – Sile?
- Dam sobie radê – uwolni³a siê spod jego ramienia.
- Na pewno?
- Tak – fuknê³a i chwiejnym krokiem wesz³a do ogrodu – Tylko trochê odpocznê…
Wampir najwyra¼niej nie podziela³ jej zdania, ale mia³ nó¿ na gardle.
- Jakby siê co¶ dzia³o, wo³aj o pomoc, dobrze?
- Tak mamusiu – rzuci³a przez ramiê – A teraz spadaj… Królowa ciê potrzebuje…
Solar skin±³ g³ow± i ruszy³ pospiesznie za stra¿nikiem.
Odczeka³a a¿ zniknie w korytarzu, po czym pozwoli³a swemu niepos³usznemu cia³u zwaliæ siê pod star± wi¶niê.
Osi±gnê³a swój limit.
Musia³a odpocz±æ.

7.

Kurogane ziewn±³ i przeci±gn±³ siê a¿ zatrzeszcza³y mu stawy.
Drzemka, któr± uci±³ sobie, na solidnym konarze, starej wi¶ni najwyra¼niej przeci±gnê³a siê, bo s³oñce powoli chyli³o siê ku zachodowi.
Pora wracaæ do siebie… pomy¶la³ przysiadaj±c okrakiem na ga³êzi i drapi±c siê odruchowo po g³owie. Jak siê spó¼niê na kolacjê, staruszek znowu bêdzie zrzêdzi³…
Na raz jednak, z sennego odrêtwienia wyrwa³ go szelest trawy, a potem g³uchy ³oskot.
Zaskoczony tym faktem rozejrza³ siê po ogrodzie i zdêbia³.
Pod drzewem na którym akurat siedzia³, le¿a³a jaka¶ skulona postaæ.
- Hej tam na dole! – zawo³a³ – Wszystko w porz±dku?
¯adnej reakcji.
Zaniepokojony tym faktem Kurogane zeskoczy³ wprawnie z ga³êzi i opad³ miêkko obok skulonej w trawie osoby.
- Hej… - zacz±³, ale niespodziewanie g³os zamar³ mu w gardle.
Postaci±, która bezw³adnie spoczywa³a teraz na ziemi by³a m³oda, na oko dziewiêtnastoletnia dziewczyna o niespotykanie d³ugich, ognistorudych w³osach zaplecionych w ciasny warkocz i dobrze obdarzonym ciele. Mia³a ¶liczn± twarz, której po³owê szpeci³ niestety sporych rozmiarów krwiak. Reszta równie¿ pozostawia³a - mimo swego uroku - wiele do ¿yczenia. Na d³ugiej szyi widnia³y wyra¼ne ¶lady po brutalnym duszeniu, za¶ nadgarstki – z³amaniu. Obna¿one plecy pokrywa³a natomiast zaschniêta, krwawa skorupa.
Musia³a byæ te¿ d³ugo katowana, bo ubrania przesycone by³y zapachem starego potu oraz brudu.
O jasna cholera… pomy¶la³ przera¿ony ca³ym tym obrazem. Jej potrzebna jest natychmiastowa pomoc!
- Hej, ty tam! – krzykn±³ do stra¿nika, który akurat przechadza³ siê nieopodal – Chod¼ tu natychmiast!
- Co¶ siê sta³o, panie? – spyta³ wojownik podchodz±c bli¿ej.
- Potrzebny mi medyk. Natychmiast! – powiedzia³ szybko.
- Nie wygl±dacie na chorego… - mrukn±³ w odpowiedzi.
- Nie dla mnie idioto! – Kurogane warkn±³ wskazuj±c le¿±c± w trawie nieznajom± – Dla niej!
Stra¿nik rzuci³ okiem na dziewczynê, po czym zamar³.
- Bogowie… to¿ to panienka! – wyj±ka³ i zerwa³ siê do biegu – Zaczekajcie tu z ni± panie! Zaraz sprowadzê medyka!
Panienka? Kurogane zerkn±³ zaskoczony na rudow³os±.
D³ugo jednak w tym stanie nie trwa³, bo niby spod ziemi, tu¿ obok niego wyrós³ niebieskooki, jasnow³osy wampir.
Ch³opak zmarszczy³ nos.
Nieznajomy pachnia³ seksem oraz zio³ami w taki zestawieniu, ¿e a¿ zakrêci³o mu siê w g³owie.
- Odsuñ siê wilku – powiedzia³ ch³odno mê¿czyzna, nawet nie spogl±daj±c na niego – Mój zapach mo¿e zaszkodziæ twemu niezwykle wra¿liwemu wêchowi…
- Sk±d wiesz, kim jestem? – Kurogane odsun±³ siê nieznacznie w ty³.
Wampir jednak nie odpowiedzia³.
- To ty j± znalaz³e¶? – spyta³ spokojnie.
- Tak – odpar³ Kurogane - Zobaczy³em j±, le¿±c± w trawie i zaalarmowa³em stra¿nika. S±dz±c po ranach jest w raczej kiepskim stanie…
- Kiepskim stanie? – usta wampira wykrzywi³ g³upkowaty u¶miech – Ona?
Kurogane ¿achn±³ siê, widz±c reakcjê przybysza.
- Widzia³e¶ jej rany? - spyta³
- Tak – wampir kiwn±³ g³ow± – Jednak uwierz mi wilku, widzia³em tê ma³± ju¿ w gorszym stanie.
Ch³opak spojrza³ na niego z mieszanin± zaskoczenia i zdziwienia.
- To w JAKIM stanie ona teraz jest?
- Stanie? – wampir skrzywi³ siê - Ona najnormalniej w ¶wiecie ¶pi.
Na dowód tego, w milczeniu pochyli³ siê nad dziewczyn± i poklepa³ j± po policzku.
- Sile… - przemówi³ gdy klepanie nie przynios³o skutku – Sile, psia maæ!
Dziewczyna poruszy³a siê i uchyli³a jedno oko. By³o barwy roztopionego srebra.
Kurogane zamar³ z wra¿enia.
Sk±d on zna³ to spojrzenie?
- Solar… - wymrucza³a zamykaj±c je z powrotem – Czego chcesz?
- Wstawaj, ma³a.
- Spadaj… - stêknê³a przekrêcaj±c siê na bok.
Solar najwyra¼niej nie mia³ nastroju na pyskówkê, bo niespodziewanie z³apa³ j± za warkocz i szarpn±³ w górê.
- Co¶ mówi³a¶? – spyta³ najspokojniej w ¶wiecie.
- Ju¿… ju¿… - burknê³a, niezgrabnie gramol±c siê na nogi – Mo¿esz ³askawie, pu¶ciæ moje w³osy? Ból bólem, ale nie mam w planach przedwcze¶nie wy³ysieæ…
Kurogane przygl±da³ siê tej scenie w wyra¼nym os³upieniu.
- A to kto? – Sile niespodziewanie, skierowa³a swoje zaspane spojrzenie na ch³opaka.
- Twój wybawiciel – Solar skrzy¿owa³ rêce na piersiach – Ten m³ody wilk znalaz³ ciê niezbyt przytomn± pod drzewem i zaalarmowa³ mnie o tym.
- Ach… - dziewczyna podrapa³a siê po swojej rudej czuprynie i kiwnê³a mu g³ow± – Dziêki!
- Nie ma…sprawy – odpar³ zupe³nie zbity z tropu m³odzieniec.
- Sile, czas na nas… - powiedzia³ niespodziewanie Solar – Lecisz przez rêce…
- Aha… - wymrucza³a.
- Dasz radê i¶æ?
- Nie bardzo..
- Mam ciê wzi±æ na rêce czy chcesz na misia koalê?
- Na koalê… - wymamrota³a wdrapuj±c mu siê na plecy – Jakby¶ mnie niós³ na ksiê¿niczkê… to by nas… oskuba³a ¿ywcem…
- Racja – potakn±³, po czym zmartwia³ – Sile…?
Dziewczyna nie odpowiedzia³a.
- Zasnê³a – stwierdzi³ Kurogane.
Solar westchn±³.
- Czu³em, ¿e tak bêdzie…
- Mam wam, pomóc panie?
- Nie trzeba – wampir pokrêci³ g³ow± i poprawiwszy sobie dziewczynê na plecach ruszy³ przed siebie – Poza tym, s±dzê, ¿e powiniene¶ ju¿ wracaæ do Le¶nego Pawilonu. Pa³ac po zmroku nie jest najbezpieczniejszym miejscem, zw³aszcza dla m³odych wilków..
- Wiem o tym, wampirze – rzuci³.
Solar przystan±³ zaskoczony.
- Wiesz? – spyta³, odwracaj±c siê do ch³opaka, ale tego ju¿ nie by³o.
Ogród by³ pusty.


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dragon_Warrior
God Emperor


Do³±czy³: 25 Lut 2006
Posty: 8790
Przeczyta³: 0 tematów

Pomóg³: 16 razy
Ostrze¿eñ: 0/5

PostWys³any: Nie 20:58, 10 Cze 2012    Temat postu:

to rozpisz mi jak dok³adnie te dzia³y widzisz to jeszcze dzi¶ postaram siê je porobiæ.

Post zosta³ pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Double_K
evul chef


Do³±czy³: 09 Cze 2012
Posty: 143
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

PostWys³any: Nie 21:12, 10 Cze 2012    Temat postu:

1. Opowiastki - najkrótsze formy
2. Opowiadania - wiadomo krótkie b±d¼ d³u¿sze ale skoñczone twory
3. Powie¶ci - tego chyba t³umaczyæ nie trzeba Smile
4. Poezja / teksty piosenek / etc. - tu te¿
5. Inne - czyli taki misz masz
6. Sekcja konkursowa - konkursy, og³oszenia konkursowe

Smile to chyba najczytelniejsze

opinie bêd± pod zamieszczanymi pracami bo co za du¿o drobnych to potem zbyt ciê¿ka kieszeñ Razz


Post zosta³ pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Double_K dnia Nie 21:14, 10 Cze 2012, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dragon_Warrior
God Emperor


Do³±czy³: 25 Lut 2006
Posty: 8790
Przeczyta³: 0 tematów

Pomóg³: 16 razy
Ostrze¿eñ: 0/5

PostWys³any: Nie 21:18, 10 Cze 2012    Temat postu:

powie¶ci to mo¿e sobie darujemy póki co ? Razz

Post zosta³ pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wy¶wietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum P³ocki Klub Fantastyki Elgalh'ai Strona G³ówna -> Sekcja Twórcza Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów
Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach
Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów
Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów
Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach


fora.pl - za³ó¿ w³asne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin